poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku!

Jeszcze chwilka, jeden kroczek
i wejdziemy w Nowy Roczek.
Niech się życie z górki toczy,
 niech wam wiatr nie wieje w oczy.
Spełnienia marzeń,
wielu pięknych wrażeń.

W Nowym Roku życzę wam:
 12 miesięcy zdrowia, 53 tygodni szczęścia, 8760 godzin miłości, 526600 minut pogody ducha i 31536000 sekund wspaniałej zabawy z yaoicami i blogami! <3

poniedziałek, 24 grudnia 2012

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Kochani chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności, weny dla pisarzy, masę yaoi, miłości i abyście pozostali tu ze mną jak najdłużej! :D
WESOŁYCH YAOICÓW! <3

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 18


Gabi:
Rozejrzałem się po sali po raz kolejny, w zasadzie już nie liczyłem który to raz jak moje oczy lustrowały dokładnie to otoczenie.. Ilość mężczyzn patrzących łakomo na moje ciało i czekających ze zniecierpliwieniem na mój występ mnie przerażała. W tle rozbrzmiała zmysłowa piosenka oznajmiając, że już czas. Postąpiłem pierwsze kroki przy rurze i zacząłem od niewinnych wygibasów na próbę. Płynny obrót, zjazd w dół i tym podobne. Po prostu zacząłem się wczuwać. Czułem niemiłe ciarki na plecach na wspomnienie tego, jakie to żałosne, że to jest prawie jak handel własnym ciałem. Do tego dochodził fakt, iż niektórzy obślizgli faceci właśnie pożerali mnie wzrokiem myśląc zapewne jak to by było fajnie mieć takiego młodzika w swoim łożu. Przygryzłem nerwowo wargę starając się nie myśleć o tym co złe tylko skupić na przyjemności płynącej z tańca. O dziwo nie długo potem wyłączyłem się od świata i po prostu wczułem w rytm muzyki. Gdy w końcu stanąłem prosto na podeście dookoła zapanowała cisza, którą po chwili przerwały gromkie brawa. Spłoniłem się strasznie, ale wewnątrz poczułem taką namiastkę dumy i szczęścia. Poczułem, że na coś się przydałem co podbudowało mój nastrój.
-Gabi chodź do nas!- zawołał niebieskooki zza kurtyny. Ubrałem luźną tunikę na nowo i ruszyłem w stronę dwójki mężczyzn, gdzie jednym z nich także okazał się nie kto inny jak Masato.
-Gratuluję pierwszego występu!- poklepał mnie po ramieniu- Widownia była zachwycona! Jeszcze chyba nigdy nie było słychać tak głośnych braw dla któregokolwiek z naszych tancerzy.. Oby tak dalej.
Nim zdążyłem chociażby otworzyć usta jego już ponownie nie było, za to szeroki wyszczerz Ryu był, aż za bardzo zauważalny.
-Ktoś umie tańczyć…- przeciągał kolejno sylaby patrząc zadziornie.
-Zazdrościsz?- wytknąłem język. Dopiero poczułem lekkie zmęczenie, więc bez zbędnych pogaduszek przeszedłem zaledwie kilka kroków dalej byle by tylko sięgnąć po butelkę z zimną wodą. Pół zawartości zaraz było u mnie w organizmie przyjemnie ochładzając.
-No pij szybciutko, bo zaraz druga grupa przychodzi i musisz powtórzyć show.
-Ci faceci to serio nie mają co robić, tylko chodzą do takich klubów patrząc się na tyłki występujących dzieciaków, a znaleźć sobie normalnie partnera to już nie łaska, i właśnie tak to się kończy, że aby zarobić coś trzeba się zniżać do takich występów… ehh..- mamrotałem pod nosem fukając na wszystkie strony świata.
-Oj Gabi nie pitol tylko idź kręć pupą!- klepnął mnie w pośladek jak jakąś klacz.
-Masz przerąbane.- spiorunowałem go wzrokiem i powróciłem na scenę, by powtórzyć zarówno mieszankę emocji jak i każdy ponętny ruch.
Aleks:
Po powrocie do domu nie miałem co robić, więc w mojej głowie ponownie zaczęły szaleć pytania związane z byciem homoseksualistą. Zasiadłem wygodnie przed laptopem i po chwili wahania wpisałem w wyszukiwarce hasło ‘homoseksualizm’. Poczytałem trochę o tym na wikipedii, ale to nie było to czego szukałem. Wpisałem więc ‘jak poznać, że jestem gejem?’. Od razu wyskoczyły mi linki z różnymi forami. Niektóre z opisów były tak beznadziejnie denne, że zacząłem się zastanawiać, czy to jakiś żart. Jedną z odpowiedzi trochę bardziej sensownych było, aby obejrzeć film pornograficzny i zobaczyć, czy mnie podnieci dziewczyna, czy chłopak. Obejrzałem i jakoś do żadnego nie poczułem pociągu. Po jakiś dwudziestu minutach wpadłem na bloga pewnego dwudziesto-trzy letniego geja, który odkrył swoją orientację w wieku 16 lat będąc pocałowanym przez najlepszego przyjaciela, a teraz jest jednak w związki ze starszym od siebie mężczyzną i jest szczęśliwy.
Czytanie przerwał mi tata wchodząc do pokoju, na co ja od razu zamknąłem klapę od laptopa.
-O tata, hej.
-No cześć młody. Pamiętasz może pewnego opiekuna z letniego obozu, który nazywał się Yuichi Iriye.
-Pan charyzmatyczny?
-Heh tak właśnie ten.
-I co z nim?.
-Od przyszłego tygodnia przejmuje stanowisko wychowawcy twojej klasy. Twoja wychowawczyni Iris wyjeżdża z mężem, by wspomagać głodujące dzieci w Afryce. Szlachetna kobieta.
-Nom zawsze była pomocna i w ogóle. Ale że Yuichi naszym wychowawcą? Jejuuu.. To będzie masakra.- mruknąłem.
-Oj tam dobrze będzie. Za dwa tygodnie planowana jest wycieczka czterodniowa do ośrodka w górach, by się zintegrować. Porozmawiaj o tym jeszcze z Gabim. Chłopak ma zapewne sporo stresów na głowie, więc taki wypad dobrze mu zrobi.
-Dzięki tato.
-No i to by było na tyle. Na weekend jadę z Reirim na małe polowanie, więc nie rozwalić mi domu.- poczochrał mnie po włosach jak małego dzieciaka i opuścił mój pokój.
Pomimo starań w mojej głowie nadal panował chaos. Cóż może i przyjdzie dla mnie czas, bym zrozumiał pewne kwestie..

Czułem pod palcami gładką skórę, a na ustach aksamitne wargi drugiej osoby. Pocałunki były jak pocieranie się o siebie jedwabiu. Delikatne, a zarazem mające w sobie coś co przyciąga. Usta zsunąłem na smukłą szyję. Postać wydawała z siebie cienkie jęki i westchnienia. Przesunąłem się na obojczyki trochę bardziej wystające niż powinny. Moje usta powędrowały niżej. Lecz nie było tam piersi, ale nie przejąłem się tym zbytnio i pieściłem językiem sutki okrążając je i przygryzając delikatnie.
-Aleks.. Aah.. Więcej.- szept rozdźwięczał mi w głowie- Błagam..
Przesunąłem dłońmi po rozgrzanym ciele i spojrzałem w górę na rozpaloną twarz należącą do znanego mi chłopaka.
-Na co czekasz? Weź mnie..- ochrypły przez podniecenie głos i roziskrzone błękitne oczy wbiły mnie dosłownie w ziemię i w tym momencie…
Obudziłem się. Poczułem mokrość i wtedy zrozumiałem, że to moje bokserki.
-Co za wstyd.- zakryłem twarz dłońmi- Żeby się spuszczać podczas snu.. Ja już nie mam tych 15 lat bez przesady…
Spojrzałem na ekran telefonu. Godzina 1:27, a Gabiego jeszcze nie ma.. Może i dobrze.. Jakby zobaczył mnie w takim stanie chyba, by padł ze śmiechu. Postanowiłem więc wziąć prysznic i napisać Sms-a do blondyna za ile się zjawi w domu. Jakoś nie pasowały mi do niego takie nocne wypady.
Gabi:
Atmosfera klubowa wciągnęła mnie do tego stopnia, że do domu trafiłem dopiero o 3 nad ranem, czy w nocy.. Jak zwał tak zwał. Byłem po trzech drinkach, ale nie pijany tylko trochę szumiało mi w głowie. Wszedłem po cichu do łazienki biorąc szybki prysznic, a później wślizgnąłem się powoli pod kołdrę. Spojrzałem na twarz Aleksa okalaną przez promyki księżyca. Ahh czemu nie możesz być gejem- pomyślałem oglądając jego twarz i wzrok zatrzymując dłużej na wąskich ustach. Potrząsnąłem blond czupryną układając się wygodnie na poduszce. Zimne dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa, jak czerwono włosy przekręcił się zabierając kołdrę.
-Aleks.. Daj to.- mruknąłem, jedynym odzewem było ciche chrapnięcie.
Musiałem się unieść i zawisnąć nad nim, by sięgnąć po skrawek materiału, by móc się przykryć. Miałem już przeciągnąć część kołdry na swoją stronę jak silne ramiona przycisnęły mnie nieświadomie do siebie i w taki sposób spałem przy boku złotookiego przytulony do jego piersi. Uchwyt nie chciał puścić, więc zostałem skazany na sen przy tak wielkim ciachu wiedząc, że jest on poza moim zasięgiem. Smutna myśl, ale prawdziwa…


__________________________________________________________

Kochani wybaczcie, że nie w terminie, ale blogspot mnie w konia robił i jak chciałam dodać wcześniej rozdzialik to mi się jakieś konfigurację wyświetlały o,O
Jestem pod ogromnym wrażeniem ponad 10 000 wejść !!! Wow kochani miło mi, nie spodziewałam się że w ciągu pół roku bym zyskała jakieś 30% tego a co dopiero mówiąc tyle... Wow kocham was! <3
Nie będę się rozpisywać, bo jutro poprawa zagrożenia z historii.. Ciii to nie ja! To ten gościu nie rozumie, że żyję teraźniejszością i wisi mi przeszłość.. Mimo iż moje życiowe motto to:
Szanuj przeszłość,
Żyj teraźniejszością,
Nie przejmuj się przyszłością.
Dobra tam nie będę już biadolić i was nudzić.
Pozdrawiam kochani! ;)

wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 17


Gabi:
Mocne bicie serca, nierówny oddech. Kłębiły się we mnie mieszane emocje. Stałem przed biurkiem szefa z niepewną miną. Za dosłownie kilka minut miałem przełamać wszystkie opory i popłynąć w hańbie wraz z pierwszym pokazem erotycznego tańca na rurze.
-Dobrze.. Idź do Ryu da ci ehem.. odzież na występ.- chwilowo spojrzałem na niego pytająco, lecz posłusznie podążyłem w poszukiwaniu barmana. Oczywiście nie było to takie trudne zadanie, iż niebieskie włosy owego chłopaka rzucały się w oczy już z drugiego końca sali. Podreptałem do baru, szturchnąłem go nie pewnie w ramię i mruknąłem nieśmiało:
-Hej. Podobno miałeś mi dać coś do przebrania.
-Hejoo.. Chodź za mną młody.
Przeszliśmy do pomieszczenia obok, gdzie wisiała na drzwiach złota plakietka z napisem ‘Łaszki na zgrabne ptaszki’. Złapałem takiego zonga, że aż musiał mnie popchnąć, abym poszedł dalej. Znajdowały się tu po lewo różnego motywu kreacje tematyczne, a po prawo różnorodna męska bielizna. Miałem nadzieję na coś więcej niż same dziwne majtki, ale to jak marzenia ściętej głowy.. Ryu podszedł do jednej z półek z jaskrawą, błyszczącą bielizną i zaczął przebierać między.. jak się okazało męskimi stringami! W końcu zgarnął w dłoń błękitne, w cekinki i rzucił nimi w moją stronę. Później podszedł do sporego pudła i z niego wyciągnął różową, dużą bluzkę na jedno ramię.
-Gdy wchodzisz na scenę masz także to na sobie.. Później jak zaczynasz tańczyć zdejmujesz i zostajesz w samych stringach i nieprzerwanie tańczysz dalej do końca utworu. Po pierwszym utworze przerwa 20 minut i kolejny występ. Dopiero są to twoje początki dlatego tylko dwa występy, jak już się rozkręcisz będziesz miał po trzy. Klienci nie mogą cię dotknąć, w razie jakby się któryś do ciebie za zbyt bliską odległość zbliżył, na tyłach sceny mamy dwóch ochroniarzy. Zakodowane?
-Tak.. Ale ja nigdy nie tańczyłem na rurze..
-Słuchaj to jest dość proste jak już się wczujesz.. Początek jest trudny, czujesz tremę, trzęsiesz się, ale jak będziesz ćwiczył.. opanujesz to szybko do perfekcji.. Teraz spójrz tam- pokazał mi dalszą część pomieszczenia, gdzie dopiero teraz zauważyłem metalową rurę przymocowaną do podłogi i sufitu- Przebierz się i poćwicz sobie. Za dwadzieścia minut przyjdę tu po ciebie i zaczniemy.
Gdy niebiesko włosy opuścił pomieszczenie przebrałem się szybko i stanąłem przed kawałkiem metalu. Bielizna trochę była niewygodna, ale zagryzłem wargę starając nie zwracać na to uwagi. Przejechałem dłonią po chłodnym metalu. Zarzuciłem na nią jedną nogę uczepiając się i wyginając w tył. W sumie jak taka gimnastyka. Zacząłem wykonywać różne pozy i ruchy rozciągając mięśnie. Nawet rozluźniające uczucie. Tak jak było mówione zaraz srebrnooki zawitał w tym pomieszczeniu po raz kolejny i razem ruszyliśmy za kulisy. Wyjrzałem delikatnie zza kurtyny oceniając ilość osób na sali. Przybyło wielu mężczyzn chcąc zobaczyć nowego tancerza, a to wcale mi nie pomagało.
-Gotowy?
-Yhm.- przełknąłem ślinę.
Za chwilę można było usłyszeć donośny głos Masato:
-Panowie to co słyszeliście to nie plotki! Już dziś zobaczycie uroczą postać, która niewątpliwie zawładnie waszymi sercami. Na scenę zapraszamy jednego z aniołów.. Gabi chodź do nas!
Uniosłem głowę wyżej i starając nie stresować ruszyłem w stronę podestu. Masato dodał jeszcze kilka słów życząc miłego wieczoru i tak dalej, a później ja miałem zacząć występ.

Aleks:
Mecz był znakomity, nawet mimo faktu, iż nasza drużyna przegrała to bawiłem się świetnie widząc tak dobrą grę. Po meczu tak jak miałem w planach miałem wpaść do Tooru. Mówił mi zawsze, że mam czuć się u niego jak w domu, więc nawet nie zapukałem tylko od razu naciskając klamkę wszedłem do środka. Nie widząc w pobliżu szarowłosego udałem się w kierunku jego sypialni. Widok jaki zastałem zaparł mi dech w piersiach, że aż oparłem się o ścianę. Ayase był przypierany do ściany przez Aidę i namiętnie całowany. Mój przyjaciel zaczął dłonią błądzić pod koszulką jasnowłosego, a ja wypuściłem gwałtownie powietrze z ust. Ten oto świst powietrza usłyszała całująca się para, która nagle odskoczyła od siebie patrząc na mnie w nie mniejszym szoku niż ja teraz na nich.
-Aleks… Aleks tylko spokojnie.. Jesteśmy przyjaciółmi prawda?- motał się turkusowooki wykręcając palce na wszystkie strony.
-O kurwa.. Stary daj mi piwo muszę usiąść i ochłonąć.- wyszeptałem i udałem się do salonu opadając gwałtownie na kanapę. Po chwili do mnie przyszedł Aida z puszką piwa.
-Wszystko w porządku?- zapytał. Złapałem kilka sporych łyków z puszki by odpowiedzieć:
-Jestem w takim kurwa szoku, że aż mnie szare komórki napierdalają.
-Stary ale ten.. nie przywalisz mi? Nie powyzywasz od pedałów? ..
Siedzieliśmy jakieś niecałe dziesięć minut w ciszy.. W końcu spojrzałem na niego układając sobie wszystko w głowie..
-Przypierdolę ci..- mruknąłem na co on się skrzywił- Za to że dowiedziałem się w taki sposób i to od swojego przyjaciela!
-Cz-Czyli chcesz być ze mną dalej przyjacielem?- zapytał nie pewnie- Wiesz, że nie zerwę z Ayase?.
-No i dobrze.. Wiesz życie jest jedno, jedni przeżywają je nudnie monotonnie, a drudzy trafiają do kolorowego świata homo.- zachichotałem jak głupi za co dostałem kuksańca w bok- A tak w ogóle gdzie wywiało twoją księżniczkę?
-Siedzi w pokoju i trzęsie się jak osika.
-Przyprowadź go no tu niech nie siedzi sam, napijemy się, pogadamy..
Tak więc ten wieczór spędziliśmy popijając piwko i rozmawiając nawet swobodnie. Wracając do domu przez park rozmyślałem nad tym czy Gabriel również wie o związku tej dwójki, ale znając jego to pewnie tak. Widać, że toleruje wszystko co go otacza, a bynajmniej nie daje po sobie poznać, że coś mu przeszkadza, dlatego na pewno Ayase już dawno mu powiedział..

Ayase:
Matko Boska przeżyłem zawał. Nie spodziewałem się, iż Kasuse wejdzie sobie od tak i zobaczy taką sytuację, a nie inną. Przecież mógł nas pobić, rozkwasić na kwaśne jabłko.. Ale.. bardzo mnie cieszy, że zareagował pozytywnie. W końcu skoro zaakceptował nasz związek to i Gabiego powinien.. Chyba, że to już będzie inna sprawa, chociaż nie wiem czemu miałby być do niego wrogo nastawiony. 
-Ale heca co?- zachichotał Tooru przytulając się do mnie od tyłu i kładąc podbródek na moim ramieniu.
-Hm?- mruknąłem.
-No Aleks..
-Aaa… No szok. Ale spójrz na to, że zmienił się w stosunku do gejów, więc wiesz może coś tam w jego główce..
-Serio tak sądzisz?
-Dlaczego by nie?
-Czas pokaże… Mm.. W czym on nam wcześniej przerwał?- zapytał całując mnie za uchem.
-Hm nie pamiętam.- udawałem że się zamyślam, lecz zaraz porwaliśmy się w namiętnym pocałunku powoli krocząc do łóżka przy okazji zrywając z siebie zbędne ubrania…


______________________________________________________________

Pisząc rozdzialik zjadłam 10 mandarynek, więc czasu za dużo pisaniu nie mogłam poświęcić xD 
Mam nadzieję, że jako tako się spodoba ;) 
Chciałabym się odnieść teraz do ankiety na ocenienie opowiadania... I powiem szczerze, że jestem w pozytywnym szoku.. Nie spodziewałam się tak wielu opinii i to do tego pozytywnych ^^ 
Ale nie powinnam się teraz zachwycać tylko myśleć szybko nad kolejnym rozdzialikiem byście nie musieli znowu tyle czasu czekać ;)
Pozdrawiam ;*

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 16


Gabi:
Czwartek nadszedł niespodziewanie szybko. Po szkole spotkałem się z Yukim i poszliśmy do KFC na tak zwane śmieciowe jedzenie.
-Stary zakochałem się.- oznajmił różowowłosy.
-A tuż ci heca. W kim?- zapytałem patrząc na niego podejrzanie z drugiej strony stolika.
-Słuchaj, boska laska. Do łopatek blond włosy, duże brązowe oczy, szczupła sylwetka i tajemnicza aura. A jej głos.. ah jak ćwierkanie wróbelka.
-Wow. No to się porobiło. A z jakiej szkoły ona w ogóle jest?
-Nie wiem. Jedyne co wiem to, to, że ma na imię Miyoko. No tak bynajmniej ją nazwano.- mój mózg zaczął przetwarzać informacje, aż doszedłem do jednego wniosku:
-To przyjaciółka byłej dziewczyny Aleksa.
-Uuu serio?
-No niestety stary ona jest z tych „złych”.- w powietrzu pokazałem cudzysłów palcami.
-Dokopie się do tego gruzu, co otacza jej serce.- zacząłem rechotać jak głupi na to stwierdzenie.
-Tylko żebyś potem nie żałował.
-Oby.
Do wieczora robiłem wszystko z naturalną swobodą, jednak, gdy tylko znalazłem się w domu uświadomiłem sobie, że już czas, by dać odpowiedź. Przywitałem pana Kasuse i w podskokach zrobiłem zapiekane kanapki z szynką, ogórkiem, pomidorem i serem, polane sosem czosnkowym. Nastawiłem wodę na herbatę i oparłem się o blat wyciągając wizytówkę i komórkę.
Przyjmuję ofertę.
~Gabriel
Po chwili dostałem odpowiedź
Bardzo mnie to cieszy bądź u mnie w gabinecie jutro o 19:40.
~Masato
Stresowałem się jutrzejszym dniem, więc, aby nie myśleć zająłem się pogawędką z rodzinką Kasuse przy kolacji.
-Jutro jest mecz chłopcy. Idziecie ze mną?- zapytał pan Kasuse.
-Ym o której?- podpytałem nie pewnie.
-19:30 na hali w centrum. Będzie nie złe widowisko.
-O.. Przykro mi mam coś do zrobienia i nie będę mógł.
-Serio? Szkoda.. Ja mogę iść, a po meczu wpadnę do Tooru na piwko.- oznajmił Aleks.
Reszta kolacji minęła na gawędzeniu o szkole Minako. Dziewczynka była bystra i robiła duże postępy. Nie brakowało u niej także talentu plastycznego przez co przypomniałem sobie jak ja dawno nie rysowałem.
Po kąpieli w miarę rozluźniony położyłem się do łóżka. Zaraz obok ułożył się czerwono włosy.
-Nee..- zagadałem- Tak się zastanawiam..
-Nad czym?
-Jakby.. Jakby twój przyjaciel coś przed tobą ukrywał i po jakimś czasie dopiero powiedział o tym, a to mogło by być czymś ważnym.. Jakby był w jakiś sposób inny… Akceptowałbyś go?- chodziło mi tu o sytuację z Tooru i zastanawiałem się czy szarowłosy wyjawi mu prawdę.
-Hm to dość.. dziwne pytanie. Ale.. skoro chodzi o przyjaciela to chyba nie miałbym problemu z zaakceptowaniem go.. Bynajmniej tak myślę.
-Aha.. Dzięki. Oyasuminasai.*
-Oyasumi.
Na szczęście spałem dobrze i rano wstałem rześki gotowy na spotkanie ze szkołą.

Tooru:
Moje kochanie miało ostatnio więcej testów, więc nie mieliśmy okazji by się spotkać, co prawda widzieliśmy się w szkole, ale to nie to samo jak spotkać się przykładowo u mnie poprzytulać, całować.. Odpłynąłem do krainy marzeń, ale po chwili powróciłem przez huk, który rozległ się przede mną na ławce, gdy profesor Yoset walnął drewnianym wskaźnikiem o blat mojej ławki.
-Pan Aida czy zechce pan zaszczycić nas łaskawie swoją obecnością?- mruknął ironicznie.
-Tak, tak przepraszam profesorze to się nigdy nie powtórzy.
-Mam nadzieję.
Reszta lekcji była równie monotonna. Po powrocie do domu wziąłem szybki prysznic i przebrałem się. W końcu był piątek i kotek nie musiał się uczyć, więc jak najszybciej chciałem się znaleźć u jego boku. Zdecydowałem się na spacerek pieszo. Pogoda dopisywała, słońce przyjemnie grzało, a dookoła wirowały kolorowe liście.
Gdy tylko Ayase otworzył mi drzwi, przyssałem się do jego słodkich usteczek.
-Mm.. Witaj kochanie.- mruknąłem opierając swoje czoło o jego.
-Hej.- speszony odwrócił wzrok.
-Zabieram cię na spacer, więc zakładaj ładnie buciki i idziemy.
Wyciągnąłem go na rynek. Usiedliśmy przy perłowej fontannie, gdzie od tafli wody odbijały się wesołe promyki słońca.
-I jak ci idzie z zaliczeniami.- zapytałem gładząc jego smukłą dłoń.
-We wtorek jeszcze tylko odpytywanie z japońskiego.
-To dobrze. Stęskniłem się już jak się uczyłeś.
-Eh ja też.- westchnął.
-Nie daleko jest dobry sushi bar skusisz się? Mnie naszła jakaś ochota na ryż.
-Mm ja bym zjadł rybę z ryżem i warzywami..
-Da się zrobić.
Udaliśmy się do przyjemnego lokalu na obiad. Mifune upierał się, że nie chce deseru, ale ja i tak go zamówiłem karmiąc jego rozkoszne usteczka karmelowo-śmietankowym ciastem.
-Misiu niedługo masz urodziny. Co chciałbyś dostać?
-Ym nie no nie musisz mi nic kupować…
-Ale chcę, to twoje urodziny.
-Dzień jak każdy inny..
-Nie to nie sam coś wymyślę!- pokazałem mu  język.

Miyoko:
-Kovu nie sądzisz, że jednak Tam zaczęła przesadzać?- zapytała brata siedząc przy kominku i pijąc malinową herbatę.
-Trochę.. Najpierw lata za nim, a później jak widzi jej płytkość i zrywa z nią to idiotka się chce mścić.- parsknął czarnowłosy jedząc czekoladę jak batonik.
-Ten jej pomysł jest dosyć niekorzystny dla Kasuse. Coś czuję, że wyniknie nie zła afera.
-Chociaż będzie ciekawie.
-Może i ciekawie, ale i tragicznie. Te dwa słowa razem nie tworzą nic dobrego.
-To nie twój problem, więc co się zadręczasz.. Znajdź sobie chłopaka i nim się zajmij.
-Wolę pomęczyć mojego kochanego braciszka.- uszczypnęła go zaczepnie w policzek.
-Dlaczego nie urodziłem się jedynakiem?- mruknął trochę zirytowany pod nosem.
-Coś mówiłeś?- zaświergotała mu radośnie do ucha.
-Nanimonai.**

Hibe:
Tydzień przed tym jak miałem wyjść z więzienia stało się coś niespodziewanego. Przechodząc korytarzem ujrzałem przystojnego mężczyznę w garniturze i aktówką w ręku. Krótkie czarne włosy i zielone soczyste jak trawa oczy dodawały urody jego i tak przystojnej, męskiej twarzy. Przełknąłem ślinę patrząc na owego osobnika jak zmierzał ku wyjściu. Podbiegłem do okna i obserwowałem jak wsiadał do białego Bentleya. Szybkie spojrzenie na rejestrację samochodu i już znałem ją na pamięć. Byłem pewny i zdeterminowany, by znaleźć tego przystojniaka na wolności.
Szczególnie jednak pierwsze co to chcę nadrobić stracony czas z bratem. W końcu to ja jestem tym starszym i muszę mimo wszystko się nim zająć. Już wkrótce wszystko się ułoży…


* dobranoc
** nic

_____________________________________________________

Tak więc oto kolejny rozdzialik! Trochę marnie się go pisało z temperaturą 39.1, ale jakoś dałam radę słuchając:
http://www.youtube.com/watch?v=qo8r7Y9vCx0&feature=relmfu
Pozdrawiam ;)

wtorek, 30 października 2012

Kochani!

Jak widzicie jest mały zastój, ale nie martwcie się za góra tydzień powracam, bo w tym tygodniu niestety mam pełno roboty ze względu na sobotnią przeprowadzkę i pakowanie wszystkiego męczyy.. 

Pozdrawiam i miłego długiego weekendu życzę ^^
A to dla was:
Słodki całusek na umilenie dzionka :)

środa, 24 października 2012

Płakałam!

Kochane gejątka, oglądając płakałam szkoda mi Michałka T^T
http://tvnplayer.pl/seriale-online/ukryta-prawda-odcinki,521/odcinek-109,S00E109,15914.html

sobota, 29 września 2012

Rozdział 15


Aleks:
Przez większość nocy nie mogłem usnąć, ale za to nawiedzały mnie różne myśli. Zastanawiałem się jakby to było gdybym był gejem. Jakby to było jakbym się zakochał w chłopaku… Przypomniał mi się widok z mojej wyobraźni wijącego się Gabriela z rozchylonymi wiśniowymi ustami, błyszczącymi oczami i bladą klatką piersiową unoszącą się rytmicznie podczas doznawania pieszczot. Policzki zapiekły mnie niemiłosiernie. Przecież takie myśli to jeszcze nie oznaka, że mam coś z homo.. Prawda? … Spojrzałem na twarz śpiącego blondyna. Włosy rozsypane po poduszce, długie rzęsy rzucające cień na policzki i lekko rozchylone usta. Wyciągnąłem dłoń nagłym odruchem chcąc pogłaskać go po policzku, a wtedy zadzwonił jego budzik, więc szybko zabrałem dłoń wstając z łóżka i powoli zaczynając się ogarniać do szkoły.
Do szkoły podjechałem autem. Chciałem zabrać ze sobą Hattoriego, ale stwierdził, że podjedzie autobusem i mimo wszystko jego ośli upór wygrał. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po podjechaniu na parking była Tamami z koleżaneczkami przy jednym z różowych aut. Gdy zobaczyła jak wysiadam podleciała do mnie w tych swoich szpilach z futerkiem.
-Hej kochanie, to jak wpadasz po szkole do mnie?- zaświergotała.
-Jakby ci to powiedzieć.. Nie jesteśmy już ze sobą, nie mogę na ciebie patrzeć.
-Że co proszę?- przystawiła dłoń z tipsami do ust.
-Plastik ci mózgu nie zastąpi.
Nic więcej nie dodałem po prostu odszedłem w kierunku szkoły słuchając śmiechów uczniów nabijających się z blondynki.
Podczas zajęć zauważyłem, że Tooru i Ayase zaprzyjaźnili się dość nie źle, bo spędzali ze sobą każdą wolną chwilę na przerwach. Może im to na dobre wyjdzie w końcu obydwaj nie mają nawet dziewczyn, więc czas na przyjaźń tracą…
Gabriel:
Podjechałem autobusem pod szkołę i jak tylko przeszedłem parę kroków dotarł do mnie gwar rozmów. Dosłyszałem jedynie w tej plątaninie coś o Aleksie, wkurzonej Tamami i obciachu przed całą szkołą. Stwierdziłem, że dowiem się o co chodzi później od samego czerwonowłosego. Nie musiałem jednak tyle czekać, bo zaraz spotkałem Ayase i Tooru.
-Stary jaka akcja cię ominęła.- zaczął jasnowłosy.
-No opowiadaj.
-Aleks przed całą szkołą zerwał z Tamami i do tego wyzywał ją od plastików. Jej mina bezcenna.- chichrał jak głupi.
-Heh no to nie źle.
-No oczywiste. I patrz masz w łóżku wolnego, przystojnego faceta.- poruszył brwiami zaczepnie tyrkając mnie łokciem.
-Pomarzyć zawsze można.- pokazałem mu język i udałem się za pierwsze zajęcia.
Po lekcjach podreptałem do kawiarni Antique i popijając latte myślałem nad najbliższym miesiącem. Urodziny mieli Aleks i Ayase, trzeba dokupić nowy zestaw książek do chemii, przydałaby mi się cieplejsza bluza i może glany i powoli przydałoby się zacząć oszczędzać kasę na święta. Pomyślałem nad jakąś pracą najlepiej wieczorem, bo zajęć za nic nie mogę opuścić, bo i tak mam sporo zaległości. Z gazetką ogłoszeniową zwiedziłem pół miasta, lecz albo było już stanowisko zajęte, albo były takie warunki, że masakra, albo po prostu praca na rano. W pewnym momencie adres pokierował mnie pod pewien lokal z błękitnym neonowym szyldem ‘Amour’. Wszedłem przez ciemne drzwi do środka. Jak się chwilę potem okazało był to klub, ale nie taki zwykły jakiś, bo to był klub gejowski. Niepewnie podszedłem do barmana.
-Przepraszam. Ja w sprawie pracy.
-Chodź za mną.- wyglądał na ponad dwadzieścia lat, niebieskie włosy i siwe tęczówki, porządna budowa jak na faceta przystało.
Zaprowadził mnie na pierwsze piętro do gabinetu kierownika.
-Szefie młody w sprawie pracy.- poinformował i zniknął po chwili zostawiając mnie tam z dorosłym mężczyzną w drogim garniturze. Miał czarne krótko ścięte włosy i brązowe trochę skośne oczy.
-Witaj. Jestem Masato Katrini. Jestem założycielem tego lokalu. Ten który cię tu przyprowadził to Ryu, nasz stały barman.
-Ym.. Witam jestem Gabriel Hattori, licealista. Szukam jakieś dorywczej pracy wieczorami.- mruknąłem czując się nie pewnie przy rosłym mężczyźnie.
-To się dobrze składa. Mamy dobre warunki i zarabiałbyś za jeden wieczór jak na początek po 800 zł, potem się zobaczy.
-800 zł? Tak dużo za zwykłą pracę?
-Chłopcze to nie jakaś tam zwykła praca. Wieczorowy pokaz tańca na rurze, a w szybkim czasie zarobisz sporą sumę. Przy twoim wyglądzie świetnie byś tu pasował.
-M-Mogę się zastanowić?- mruknąłem zarumieniony jak cegła patrząc na swoje sznurówki.
-W piątek jest pierwszy pokaz, więc daj znać do czwartku, będę tą posadę trzymał dla ciebie.- podał mi kartkę z wizytówką- Jak się zdecydujesz, dzwoń.
-D-Dziękuję. Dowidzenia.
Opuściłem lokal pośpiesznie i skierowałem się domu Kasuse. Usiadłem w salonie przed kominkiem z gorącą herbatą zastanawiając się co dalej. W głowie wykonałem obliczenia jaka mniej więcej suma jest mi potrzebna w najbliższym czasie i stwierdziłem, że inna praca nie byłaby na tyle opłacalna.. Tego dnia już nie chciałem o tym myśleć i nie rozmawiając z nikim wiele udałem się spać po wcześniejszym naszykowaniu rzeczy do szkoły.
Aleks:
Po szkole udałem się na komisariat chcąc posiedzieć u ojca skoro Gabi miał nie wrócić od razu do domu. Wszedłem po schodach kierując się do jego gabinetu. Jako, że nie miałem zwyczaju pukać od razu otworzyłem drzwi, lecz po chwili równie szybko je zamknąłem. Zamrugałem szybko oczami w myślach układając obrazek, który przed chwilą zastałem. Mój ojciec lizał się ze swoim przyjacielem Reirim?! WTF?! Potrząsnąłem głową ponownie chwytając na klamkę. Tym razem siedzieli obok siebie przeglądając jakieś akta.. Może wcześniejsze mi się zdawało?..
-Hej.- rozsiadłem się wygodnie na kanapie.
-Siemasz młody.- przywitał mnie Reiri.
-Co robicieee?
-Sprawdzamy sprawę wypadku koło starego kina.
-Aaa czyli nuuuda.
-Tiaa..
-A gdzie masz Gabriela?- zapytał tata.
-Miał coś do zrobienia po szkole, więc jak widzisz nie chciałem siedzieć w domu sam, więc wpadłem na chwilę.
-Dobra. Dziesięć minut masz jeszcze, więc chodź, bo mi się przydasz.
Pomogłem im trochę w papierkowej robocie i wróciłem do domu. Blondyn był dziwnie zamyślony, ale nie chciałem na razie pytać, więc bez zbędnej gadaniny poszliśmy spać.
Ayase:
Muszę szczerze przyznać,  że po pamiętnej nocy mam mimo wszystko niedosyt. Potrafię mieć fazy, że myślę o seksie w środku lekcji fizyki i myślami odlatuję do Tooru i jedynie mocną siłą woli powstrzymuję krocze od wypuklenia w spodniach. Czy to zboczenie? To trzeba leczyć? Wrzucą mnie w kaftan i zamkną w pokoju bez klamek? Oby nie.. Do tego po południu nie mogłem się spotkać z moim kochanie, bo miałem mieć następnego dnia test z 17 działów z historii sztuki, a to mi koślawo szło, więc ten dzień był pod znakiem NAUKA. Wieczorem oczy mnie bolały, ale trwałem wytrwale popijając na orzeźwienie sok z czarnych porzeczek. W pewnym momencie rozdzwonił się głośno telefon.
-Hm?- mruknąłem do słuchawki przeglądając wzorki na jakimś obrazie.
-Hej kochanie jak nauka?- zapytał mój chłopak.
-Ym.. No jak na mnie to nie źle mi idzie. A co tam?
-Tęsknię.. Siedzę, myślę o tobie..
-Mmm i co myślisz?
-Że jesteś taki rozkoszny. Przypominam sobie jak rozkosznie pojękiwałeś pode mną, jak nam było dobrze…
-…- spaliłem buraka ostro- No ten no… mówisz zawstydzające rzeczy..
-Mój słodziak.- zaśmiał się perliście- Dobrze kochanie ucz się, ale nie przemęczaj, zobaczymy się jutro. Dobranoc skarbie. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham. Dobranoc.
Z uśmiechem dokończyłem czytanie i po jakiejś godzinie spałem już w mięciutkiej pościeli tuląc mocno poduszkę.



______________________________________________________________

Natchnął mnie ten oto filmik hehe:
Męski taniec na rurze xd

piątek, 28 września 2012

Uwaga, Uwaga!

Dziękuję wam bardzo wasze komentarze bardzo mi pomogły ;)  I odkryłam, że Mruczek to moja bliźniaczka hehe ;D
Ale idąc ku temacie związanym z rozdziałami... Jutro dostaniecie rozdzialik! ;D
Pozdrawiam cieplutko <3

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 14

KOCHANI ZMIANA PLANÓW! JEST JEDEN ROZDZIALIK, ALE JEGO DRUGA CZĘŚĆ JEST TAK NAPISANA BYŚCIE MAM NADZIEJĘ NIE MUSIELI NA MNIE NARZEKAĆ ;)

ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
__________________________________________________________________


Gabriel:
Mała wybawiła się w fantazji chyba za wszystkie czasy biegając wśród rur i tarzając się w kolorowych, plastikowym piłeczkach. Ja za to obserwowałem ją i rozwiązywałem quizy, które były przy stolikach dla opiekunów dzieci, aby ci mogli coś wygrać dla swoich pociech. Pod koniec zabawy obwieszczono, iż to właśnie ja wygrałem wielką maskotkę błękitnego słonika. Mimi podziękowała mi i uradowana niosła dumnie zabawkę, aż do samego domu. Po przekroczeniu drzwi od razu pognała do siebie, więc ja udałem się do sypialni dzielonej z czerwono włosym. Zastałem go leżącego plackiem na czerwonej pościeli, obok na szafce było wino.. Eh gdyby to na mnie właśnie tak czekał… Dosiadłem się obok niego i zagadnąłem:
-I jak?
-Porażka.- odmruknął.
-O.. Ale jak to?- zapytałem z mało inteligentnym wyrazem twarzy.
Podniósł się do siadu patrząc na mnie uważnie. Nim zauważyłam złapał moje ręce trzymając je nad moją głową, a ja sam leżałem z rozwartymi szeroko oczami patrząc jak pochyla się nade mną i mrozi spojrzeniem.
-Dlaczego ty?.. Dlaczego tak się dzieje między nami co? To zaczyna być denerwujące.
-A-Ale o co ci chodzi?- wyjąkałem.
-Powiedz mi prawdę. Powiedz co się do kurwy nędzy ze mną dzieje! Co jest ze mną nie tak?!- w tym momencie już krzyczał. Nie wiedziałem co powiedzieć. W jego oczach widziałem mieszane uczucia  w tym rozpacz.- Ty powinieneś wiedzieć. Odkąd cię poznałem wszystko jest inne. Dlaczego? Co takiego zrobiłeś, albo co ja zrobiłem?- jego głos złagodniał- Chciałbym tylko wiedzieć.. Czy tak dużo wymagam?
-Przepraszam.. Jeśli zrobiłem coś źle..- mruknąłem odwracając głowę w bok- Powiedz słowo, a mnie tu nie będzie.
-O to chodzi.. Nie przyjmuję opcji, że miałoby ciebie nie być.. Jesteś tu i nie potrafię sobie wyobrazić, że rano nie widzę ciebie wtulającego się w poduszkę i zagryzającego wargę przez sen, że nie biegasz z uśmiechem po kuchni gotując coś dobrego, że nie widzę jak w skupieniu przeglądasz ważniejsze papierki.. Nie mogłoby ciebie teraz tu zabraknąć.
Odebrało mi mowę. To było takie.. miłe. Serce zabiło mi mocniej z uciechy.
-Miło słyszeć.- mruknąłem tylko rumieniąc się- Ano to w końcu jak z Tamami? Może jakieś kwiatki na zgodę jej kupisz?..
-Nie chcę jej..
-Jak to?- spojrzałem mu w oczy ze zdziwieniem.
-Nie potrzebuję jej. Ch-Chyba ktoś inny mi się podoba.
-O. A kto taki?- już miał odpowiedzieć jak do pokoju wtargnęła Minako z pluszakiem, którego dla niej wygrałem.
-Braciszku jeszcze nie czas na dobieranie się do Gabrysia.- roześmiała się i wskoczyła do nas na łóżko- Zobacz jakiego mam śliczną maskotkę. Gabryś dla mnie wygrał.- pochwaliła się.
-No widzę widzę jest śliczna.- potargał małej włosy przytulając ją do siebie. Usiadłem obok i złapałem się za szyję, bo poczułem dziwny ból w okolicach węzłów chłonnych, ostatnio zdarzało mi się to coraz częściej jak i bóle gardła.
-Chyba będę musiał iść do lekarza, ale nie wiem kiedy bo kurde nie mogę tak opuszczać zajęć.
-Spoko za tydzień w sobotę zadzwonię po naszego lekarza i przyjdzie cię zbadać.- pocieszył mnie Aleks.
Do końca dnia jednak nie dowiedziałem się już na kim oko zawiesił dryblas.
Tamami:
Nie mogłam uwierzyć, że odwalił mi taki numer. Pff który facet, by mi się oparł? Jestem taka seksowna i do tego piękna.. Miałam już tylu kochanków na jedną noc podczas, gdy on nadal jest lalusiem. Gdy opuściłam jego dom od razu wyjęłam komórkę i umówiłam się z Miyoko w naszym ulubionym klubie. O wyznaczonej godzinie znalazłam ją tam w naszej osobistej loży.
-Hej Tam.
-Hej Mi.
-I jak poszło?- zapytała rozsiadając się i popijając ze smakiem malibu.
-Ten facet to porażka. Jutro ma ostatnią szansę jak nie to ja już wiem jak uprzykrzyć mu życie.- uśmiechnęłam się wrednie.
-No jak? Opowiadaj.
Chichocząc co chwila pod nosem opowiedziałam brązowookiej o moim planie, który rzecz jasna uważałam za świetny, więc niech Aleksander lepiej się postara, bo inaczej będzie miał mały mix w życiu.
Musiałam się odstresować, więc popiłam sobie trochę i poflirtowałam przy okazji z kilkoma facetami do których już mam numer, więc w razie czego zamienię Kasuse na lepszy model hi hi.
Tooru:
Dzięki opiece mojego kochanego chłopaka z dnia na dzień czułem jak powracam do normalnego życia, mimo, iż głód narkotykowy zasysał mnie od żołądka. Tą niedzielę grzaliśmy się w domciu z powodu niezłego mrozu na dworze. Napaliliśmy w kominku i popijaliśmy czerwone wino rozmawiając tak po prostu. Patrząc na niego byłem pewny, że dobrze wybrałem, iż jeszcze żadna osoba nie była dla mnie tak ważna jak on. Pogłaskałem go po policzku, by potem złożyć motyli pocałunek na zaczerwienionych od wina ustach.
-Kocham cię.- szepnąłem wyczekując jego reakcji. Na jego twarzy zawitało zdziwienie, a potem widoczne szczęście.
-Ja ciebie też kocham.- odpowiedział wtulając się we mnie i kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zjedliśmy uśmiechnięci ciepłą kolacyjkę i położyliśmy na łóżku nie spuszczając z siebie wzroku. W tej chwili bardzo go pragnąłem, ale nie potrafiłbym go dotknąć bez jego zgody. Chciałem, by ten pierwszy raz był dla niego przyjemnym doznaniem i z własnej niewymuszonej woli. Niepewnie przysunął się do mnie przyciągając mnie za szyję do pocałunku. Delikatnie badaliśmy swoje usta przyciskając się do siebie z każdą chwilą coraz bardziej. Języki splotły się w tańcu namiętności, a z naszych ust wydobywały się ledwo słyszalne westchnienia i jęki. Przejechałem dłonią po jego talii wkradając się dłonią pod koszulkę. Gładziłem jego brzuch, by następnie delikatnymi muśnięciami pieścić jego klatkę piersiową. Zakończyliśmy pocałunek, a ja zacząłem muskać wargami jego wrażliwą szyję. Czasami przyssawałem się mocniej zdobiąc go czerwonymi punkcikami. Jego bluzka zaczęła mi przeszkadzać, więc bez problemu pozbyłem się jej i wróciłem do obcałowywania obojczyków. Doszedłem do kuszących sutków i trąciłem jeden z nich językiem. Ciało pode mną wygięło się w łuk, a z malinowych warg wyrwał się jęk. Przyssałem się to raz do jednego to raz do drugiego różowego guziczka. Złapałem go za boki kreśląc zawiłe szlaczki po brzuchu. Długo nie musiał czekać jak dojechałem do linii spodni i rozpiąłem guzik oraz sprawnie rozsunąłem suwak.
Ayase:
Nim się obejrzałem leżałem w samych bokserkach. Tooru wstał i także rozebrał się do samej bielizny. Ponownie jego ciało nakryło moje i usta złączyliśmy w erotycznym tańcu. Starałem się unosić biodra w górę, by móc otrzeć się o niego, gdyż moja męskość była już w pełnym wzwodzie. Ręką podążyłem do jego bokserek, które sprytnie podwinąłem i chwyciłem za pulsujący organ. Turkusowooki jęknął mi w usta.
-Zróbmy to.- wyszeptałem podniecony.
-Jesteś pewien?- na jego twarzy pojawiła się troska- Nie chcę cię zmuszać.
-Nie zmuszasz. Chcę tego, proszę.
Moje rozpalone spojrzenie zadziałało no niego od razu. Pozbył się moich bokserek i zaczął całować podbrzusze i uda ręką wędrując między pośladki. Potarł palcem wskazującym o dziurkę, a ja zamruczałem z przyjemności. Sięgnął do szuflady obok łóżka wyjmując fioletową tubkę. Gdy ją otworzył do moich nozdrzy dotarł śliczny jagodowy zapach. Umoczył palec w substancji i zaczął rozcierać dookoła mojego wejścia. Niepewnie wsunął koniuszek pierwszego palca, by powoli zacząć go zagłębiać do końca. Jęknąłem z powodu dziwnego rozciągania, ale nie było to nieprzyjemne. Polizał mój członek i zaczął wyginać palec i wsuwając go pod różnymi kątami. Nim zauważyłem miałem w sobie drugi palec, ale z trzecim już nie było tak fajnie. Poczułem ból, ale starałem się tego nie pokazywać i trzymać się. Po długotrwającym rozciągnięciu nasmarował lubrykantem swojego sporego penisa i nakierował go na moją otwartą dziurkę.
-Powiedz słowo, a przestanę.- szepnął jeszcze i zaczął się we mnie zagłębiać.  Zawyłem z bólu, a po mojej twarzy spłynęło kilka łez. Zatrzymał się i pogładził po policzku.
-Przepraszam. Mam przestać?
-N-Nie.. Dalej..
Gdy doszedł do końca starałem się uspokoić. Odczekaliśmy chwilę, jak na próbę poruszyłem się. Nie było, aż tak źle jak na początku, ale ból nadal doskwierał. Tooru zaczął powolne ruchy bioder w przód i w tył, a ja z każdym pchnięciem czułem mniej bólu, a coraz więcej rozkoszy. W pewnym momencie trafił w jakiś magiczny punkt w środku, a ja wygiąłem się i zacząłem ochoczo wychodzić mu biodrami naprzeciw.
-Jeszcze raz, tam!- wyjęczałem.
Zaczął, więc poruszać się tak, aby trafiać za każdym razem w to samo miejsce. Wzdychaliśmy i krzyczeliśmy swoje imiona. Po nie długim czasie nastąpiły ostatnie pchnięcia i obaj doszliśmy.
Tooru:
Leżałem na nim uspokajając oddech i nie wychodząc jeszcze z niego. Teraz sobie zdałem sprawę, że nie użyliśmy zabezpieczenia. Zmartwiłem się czy, aby jasnowłosy się nie zdenerwuje.. Bo mimo, iż obaj jesteśmy zdrowi to może wolałby się zabezpieczyć. Wyszedłem z niego delikatnie i ułożyłem obok niego przyciągając go i przytulając mocno.
-Przepraszam kochanie, zapomniałem o zabezpieczeniu.- spojrzałem na niego zmartwiony.
-Mmm.. Nic nie szkodzi.. Było cudownie.- mamrotał w moją pierś z nieschodzącym uśmiechem z twarzy.
-Kocham cię.- cmoknąłem go w czubek główki.
-Ja ciebie też.. Dobranoc kotek.- wymamrotał sennie.
-Słodkich snów kochanie.- odpowiedziałem i wsłuchałem się w jego równomierny oddech.
Przez jakiś czas głaskałem go po włosach patrząc na słodko uśmiechnięta przez sen twarz, aż sam nie wpadłem w objęcia Morfeusza.

sobota, 8 września 2012

Rozdział 13


Gabriel:
Odkąd mogłem normalnie sam funkcjonować po zagojeniu się rąk brakowało mi tego jak Aleks się mną zajmował. Jak każdego wieczoru jego silne, a zarazem delikatne dłonie obmywały mnie pomarańczowym olejkiem. A do tego właśnie dzisiaj miałem zabrać z domu Mimiko, a on i Tamami.. Cóż skoro to ma go uszczęśliwić.. Postanowiłem zabrać małą do fantazji. Dobre miejsce do zabawy dla dziecka w tym wieku. Zrobiłem po dwunastej obiad i po posiłku wyszedłem z Mimi do centrum zabawy. Szedłem z nią przez park trzymając ją za małą rączkę.
-Ja to jej nie lubię.- prychnęła w pewnym momencie.
-Kogo?
-Tej pustej blondyny, z którą chodzi mój brat.
-Tiaa..- tylko tyle udało mi się wydusić.
-Rozumiem jakby to była jakaś sympatyczna dziewczyna, a to taki tępak.. Wiesz jak się zachowuje względem mnie? Mówi na mnie ‘to dziecko’, albo ‘ten bachor’.
-Że jak?- zdziwiłem się tym razem, bo myślałem, że chociaż względem niej będzie próbowała być milsza- No to już przesada..
-Zróbmy mały zakład.
-Zakład?
-Obstawiamy za ile się znowu rozejdą. Ja daję im hm góra 2 dni.
-2 dni? Tak mało?
-Yhm. Zobaczysz. To teraz twoja kolej. Przemyśl swoją decyzję, bo jak przegrasz dajesz mi 20 dolarów.
-Ano.. 2 tygodnie..
-Okej.- uścisnęliśmy sobie dłonie w geście zakładu.
Nie ma to jak zakładać się z siedmiolatką o to kiedy jej brat zerwie z dziewczyną, z którą teraz się prawdopodobnie pieprzy…
Aleks:
Przyszykowałem świeżą krwistoczerwoną pościel i schłodzonego białego wina. Za kilka minut powinna się pojawić moja dziewczyna. Dzwonek do drzwi rozbrzmiał donośnie, więc szybko zbiegłem otworzyć. Tamami związała włosy w koński ogon, założyła cukierkowo pomarańczową sukienkę, do tego wysokie szpilki w tym samym kolorze, oczy pomalowała obficie, a usta były błyszczące od nadmiaru błyszczyku.
-Hej kochanie.- cmoknęła mnie w policzek i przeszła próg.
-Hej.- uśmiechnąłem się i zaprowadziłem ją do mojego pokoju. Usiadła na łóżku, a ja podałem jej kieliszek z winem.
-Mmm nie ma nikogo w domu?- zapytała maczając usta w winie.
-Nie. Jesteśmy sami.- odpowiedziałem przysiadając obok niej.
-I to mi się podoba.
Odłożyła zarówno swój jak i mój kieliszek by przysunąć się jeszcze bliżej kładąc dłoń na moim karku i wpijając się w moje usta. Odpowiedziałem ochoczo chociaż błyszczyk blondynki za bardzo się lepił. Przewróciliśmy się na łóżko, a ja tym razem zacząłem składać pocałunki na jej długiej szyi. Spuściłem ramiączka sukienki by móc swobodnie obcałowywać jej obojczyki i ramiona. Po chwili jej sukienka znalazła sobie miejsce na podłodze. Leżała tak więc teraz w samych koronkowych złotych stringach. Obcałowywałem jej piersi drażniąc koniuszkiem języka sutki i zjeżdżałem niżej. Ale stało się coś czego się nie spodziewałem. W mojej wyobraźni powstał obraz jakby zamiast Tami leżał tu Gabi.. Tak więc złapałem blokadę co do dalszych ruchów na blondynce.
-Przepraszam.- mruknąłem siadając i spuszczając głowę, którą podparłem na dłoniach.
-Przepraszasz?! Aleks no nie mów, że wymiękasz.. -  gwałtownie usiadła- Co z tobą?
-Nie mogę.. Po prostu nie mogę.
-Daję ci ostatnią szansę. Jutro przyjdziesz do mnie i dokończysz, a jak nie to koniec.- warknęła pośpiesznie ubierając się i wychodząc trzaskając drzwiami wejściowymi.
-Kurwa..- zakląłem padając plackiem na pościel i ukrywając twarz w dłoniach.
Tooru:
Siedziałem i jadłem śniadanie wraz z moim słodkim Ayase jak usłyszałem dzwonek do drzwi. Jasnowłosy zaoferował się otworzyć. Po chwili wrócił z kopertą w dłoni podając mi ją. Spojrzałem na kopertę i otworzyłem ją nożem. Wyjąłem kartkę zapisaną znajomym mi pismem.
‘Do braciszka Tooru,
Przepraszam za to ostatnie, ale boję się co się może zdarzyć jak mnie zobaczysz. Jednak postanowiłem, że musimy się zobaczyć. Z pewnych źródeł dowiedziałem się co się u ciebie dzieje. Postaram się załatwić coś, abym wyszedł wcześniej i bym mógł jak najszybciej się z tobą spotkać. Proszę cię dbaj o siebie. Pomimo poprzednich kilku ostrych słów martwię się o siebie. Mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy i będziemy mogli znów odnowić naszą braterskość.
                                                                                                                                                                       Hibe’
-Kochanie?- zapytał Ayase kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Wszystko w porządku.- uśmiechnąłem się całując go w policzek. Niestety przerwały mi mdłości i pognałem do łazienki wymiotując do muszli. Zaraz za mną przybiegł niebieskooki przytrzymując mi głowę i gładząc po włosach.
-Spokojnie kochanie. To minie.- uspokajał mnie.
W duchu uśmiechnąłem się. Przewidywałem, że mój chłopak wykonał wczoraj telefon do zakładu i powiedział bratu o mojej sytuacji. Eh moje kochanie..
Torsje ciągnęły się za mną do południa, a potem po wypiciu gorącej herbaty poszliśmy na spacer. Szliśmy parkiem, a na mojej twarzy wciąż gościł uśmiech.
-Berek goń mnie.- pacnąłem go w ramie i zacząłem uciekać między drzewami. Przez chwilę się zdziwił, a potem pognał za mną. Okazało się, że był szybszy i zamiast mnie tyrknąć pchnął mnie na stertę liści, a ja pociągnąłem go za sobą. Leżeliśmy w kolorowych jesiennych listkach śmiejąc się na głos.
-Właśnie takiego cię lubię.- pogłaskał mój policzek.
-Jakiego?- uśmiechnąłem się ponownie.
-Jak się uśmiechasz.. Masz taki śliczny uśmiech.
Zarumieniłem się. Po cmoknięciu go w nosek udaliśmy się na gorącą czekoladę…
Hibe:
Oparłem się plecami o ścianę i odchyliłem głowę do tyłu. Po dwóch latach wkrótce wyjdę na wolność. Zobaczę brata, a i może wyrwę kogoś. Tu w pierdlu same rozjechane dupy. Trzeba na wolności kogoś wyhaczyć. Mmm jakiegoś biznesmenka w garniturku.. Mam dość typowo ciotowatych lamusów.. Normalnie gorsi oni niż baby. (od.aut. Masz coś do bab? Hę? -.- xdd)
-Hibster idziemy na siłkę?- zapytał Tezu, z którym dzielę calę.
-Tiaa podpakuję trochę tutaj to potem nie będzie mi się chciało latać do jakiegoś klubu fitness.- prychnąłem i udałem się z nim do siłowni.
-Którego dzisiaj bierzesz? Ja to chyba wezmę Rei.
-To ja się zdam na Dio.
Z planami na umilenie sobie wieczoru z chętnymi ciotuniami udaliśmy się jeszcze na stołówkę zjeść coś oczywiście, bo po cóż innego.
Świecie wolności czekaj na mnie już ja tobą zakręcę.



______________________________________________________________

nie jestem usatysfakcjonowana z rozdziału, ale w ciągu 4 h ja już padam na twarz, więc potem ciężko mi się skupić i tak mizernie wychodzi.. eh.. 

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 12


Gabriel:
Spojrzał zdziwiony na ekran swojej komórki, by po chwili odebrać i powoli przystawić słuchawkę do prawego ucha.
=Gabriel?- odezwał się głos po drugiej stronie.
-Tak.- odparł nie pewnie.
=Przepraszam.- zapadła cisza, lecz po chwili rozmówca ponownie przemówił- Źle zareagowałem. Potrzebowałem czasu.. I ten.. Ale we mnie się nie bujasz co nie?- zapytał śmiejąc się nerwowo.
-Nie, w żadnym wypadku.- parsknął śmiechem- Nie jesteś w moim typie.
=Jak to nie jestem w twoim typie? Ja jestem typem nad wszystkich typów!- obydwaj przy końcu wypowiedzi roześmiali się zgodnie.
-Dobra dobra ty typie nadtypie.
=Wiesz z początku trochę mi było dziwnie, bo nie miałem do czynienia z osobą homoseksualną i jak mi powiedziałeś, to pierwsze co mi do głowy wpadło to to, że no wiesz podobam ci się czy coś..- oczami wyobraźni widział jak Yuki mówiąc to się rumieni- To ten zgoda?
-Zgoda. Spotkamy się w poniedziałek? Kończę zajęcia o 15:25.
=Yhm spoko wpadnę po ciebie pod szkołę jeżeli to nie kłopot.
-Żaden. To pa.
=Cześć.
Blondyn spojrzał na Stellę, która zabawnie marszczyła zarówno nos jak i brwi.
-O co ci chodzi?- zapytał uśmiechając się pod nosem.
-Tak szybko mu wybaczyłeś i w ogóle.. A właśnie! To twój przyjaciel to dlaczego ja go jeszcze nie poznałam?!- obrzuciła go wrogim spojrzeniem.
-Bo ten.. no wiesz nie było okazji..- podrapał się zakłopotany po głowie.
-To w poniedziałek idę z wami.- postanowiła twardo- A teraz zmywam się do siebie.
Niebieskooki odprowadził ją do drzwi i żegnając się jeszcze tylko przelotnie. W pokoju padł na łóżko i przytulił poduszkę. Pachniała ona Aleksem, czyli słodkim zapachem cynamonu, poziomek i cytryny. Dość dziwny zapach, ale chłopak wdychał do z przyjemnością. Myślami odpłynął do swojej krainy wyobraźni i wszelakich rozmyślań. Przejechał ręką po delikatnym materiale kreśląc opuszkiem palca zawiłe wzory. Poderwał się nagle czując przypływ weny. Wytargał swój szkicownik i ołówek 2B i przysiadł na podłodze opierając się o łóżko i pozwolił swojej ręce prowadzić kreski na papierze. Po skończeniu i ocknięciu z amoku spojrzał na kartkę, na której widniały dwie męskie dłonie splecione w czułym odcisku. Jedna na pewno należała do niego, ponieważ miała małą bliznę przy palcu wskazującym. Zastanowił się do kogo może należeć druga dłoń. Jak miał takie nagłe przypływy twórczości i rysował to nie były zwykłe obrazy. One pokazywały, że za jakiś czas może nadejść jakaś zmiana w jego życiu…
Aleksander:
W sobotę przed 18:00 podjechał samochodem pod dom swojej dziewczyny. Ta po chwili wyskoczyła zza drzwi w różowej tunice wiązanej w pasie, leginsach w panterkę i skórzanych kozaczkach z futrzaną torebeczką w ręku. Podreptała radośnie do samochodu. Wsiadła do środka i pocałowała czerwonowłosego w policzek na przywitanie i ruszyli do kina. Jakiś czas później już siedzieli na wygodnych fotelach zaczynając oglądać jakiś film romantyczny. Kasuse wolał bardziej jakieś horrory, filmy akcji i tym podobne, ale Tamami chciała to, więc się zgodził. Zanudzał się trochę, ale jak blondynka odwracała się w jego stronę udawał, że film go niezmiernie interesuje. Po skończonym seansie postanowili razem zjeść kolację. Gdy siedzieli w dobrej restauracji dziewczyna pogłaskała go po kolanie i zapytała uwodzicielskim głosem:
-Pojedziemy do ciebie?- uśmiechnął się i już miał się zgodzić, gdy przypomniało mu się, że teraz w pokoju nie jest sam.
-Kurde ten..- próbował coś wymyśleć, bo Tami nie lubiła Gabiego od początku- Kuzyn u mnie jest tylko u mnie może spać, bo wszystko inne pozajmowane i w ogóle..
-Pff też sobie znalazł czas na przyjazd.- prychnęła popijając wina- A kiedy wyjeżdża?
-Tego to nie wiem, bo jest tutaj na dłużej..
-No jak zwykle nic nie umiesz zorganizować.. A to siostra, którą musisz ululać do snu, a to patrol z ojcem w nocy, teraz ten kuzyn.. Fajtłapa z ciebie nie facet.- oburzyła się stukając tipsami o blat stolika.
-To nie moja wina.- odpowiedział sucho- Ja chociaż staram się coś robić dla rodziny, a nie tak jak ty.
-Coś sugerujesz?- uniosła się, aż na krześle.
-Nic, nic. Nie kłóćmy się już. Chodź cię odwiozę.
Podróż pod dom cheerleaderki minęła im w ciszy. Na miejscu pożegnali się długim pocałunkiem i czerwono włosy wrócił do siebie. Na dole nie zastał nikogo, więc od razu udał się na górę. Zajrzał do pokoju siostry, która już smacznie spała wtulona w swojego pluszowego króliczka. Poczłapał do siebie, gdzie na łóżku zastał Gabriela ubranego po kąpieli w bokserki, który przy lampce przeglądał magazyn o zespołach j-rockowych.
-I jak randka?- zagadnął blondyn.
-Ta kobieta mnie wykończy.- mruknął siadając obok niego.
-A to czemu?
-Wszystko spoko i w ogóle byliśmy w kinie, a potem na kolacji, a ona do mnie potem pretensje, że nie potrafię wolnej chaty zrealizować.- warknął.
-Na co wam wolna chata?
-No wiesz ten.. Jesteśmy ze sobą już tyle, a my jeszcze nie ten teges..- mruknął,  a niebieskooki zastanowił się chwile, a gdy zdał sobie sprawę o co chodzi czerwono włosemu jego policzki pokryły się lekkim różem.
-A-Aha… Eee to ten jak chcesz to mogę wziąć gdzieś Mimiko i wiesz.. nie będziemy wam przeszkadzać..
-Serio? Zrobiłbyś to dla mnie? Fajnie! To kiedy?
-Ee kiedy tylko chcesz nawet jutro.
-Dobra super!
Gabriel mimo iż zżerała go zazdrość to widząc uśmiech Kasuse nie potrafił działać inaczej. Wiedział, że nigdy nie spodobałby się komuś takiemu jak on, więc chciał chociaż, aby tamten był szczęśliwy.
Ayase:
Siedziałem przy łóżku Tooru. Doktor tak jak obiecał oczyścił organizm szaro włosego z narkotyków teraz trzeba było czekać, aż ten się obudzi i będzie mógł opuścić teraz szpitala. Jasnowłosy pogłaskał jego bladą dłoń obserwując uważnie jego twarz. Czekał niecierpliwie, aż jego kochanek uchyli powieki i powie, że wszystko w porządku. Nie mógł wytrzymać tego napięcia. Dochodziła 17:00, a on sam przysypiał oparty o łóżko szpitalne jak poczuł zaciskającą się dłoń na jego. Od razu odgonił od siebie sen patrząc w turkusowe tęczówki, które najwyraźniej próbowały zorientować się po miejscu pobytu co się stało.
-Tooruś.- mruknął ciepło głaszcząc jego policzek i odgarniając niesforne kosmyki.
-Przepraszam- wyszeptał Aida- Przysporzyłem ci tyle kłopotów i zmartwień.
-Cii. Chodźmy do domu.
Po przebadaniu przez lekarza, który nie widział powodów, by pacjent jeszcze przebywał w szpitalu wypuszczono ich do domu. Mifune podprowadził swojego chłopaka pod wcześniej zamówioną taksówkę, by mogli w spokoju udać się do domu. Nie długo potem byli na miejscu siedząc w salonie i pijąc herbatę. Żadne z nich nie odezwało się do momentu jak wypili gorący płyn.
-Zdajesz sobie sprawę, że umknąłeś się od przedawkowania?- bardziej stwierdził niż zapytał jasnowłosy.
-Wiem.- cicha odpowiedź.
-Tylko tyle masz do powiedzenia? To krótkie ‘wiem’?- jego głos był opanowany i stanowczy, chociaż wewnątrz, aż drżał z emocji jak osika.
-Nie chciałem tego brać.. Ale z tym było mi łatwiej…
-Łatwiej z czym?- przybrał łagodniejszy ton- Powiedz mi.- złapał go za dłoń.
-Dla mnie moje życie jest skomplikowane. Rodzice non stop kłócą się, by potem się pogadzać i takie koło. Ja to przeżywam chyba bardziej niż oni, udając głuchego na ich kłótnie. W szkole zaczęło mi gorzej iść, bo w nocy nie mogłem spać, a jak już zasypiałem to byłem niespokojny. Nic ci nie mówiłem, ale mam starszego brata Hibe. Ma 23 lata. Dwa lata temu trafił do więzienia, gdy skumulowały mu się każde jego przestępki. Dostałem od niego list, że za cztery miesiące wychodzi, ale się nawet nie zobaczymy, bo on się zmienił i nie chce mi się na oczy pokazywać.. To przytłaczające jak z fajnej rodzinki powstaje wręcz patologia, a ja najmłodszy najbardziej to przeżywam. Mam znajomych co biorą, więc pogadałem z jednym i miałem wtyki wśród dilerów. I zacząłem brać po kilka więcej działek niż mi nakazali. Byłem wtedy odurzony, ale czułem, że mi lepiej, bo nie odczuwałem w sobie złych emocji…- Ayase przytulił go mocno do siebie głaskając po włosach.
-Już cii.. Będzie dobrze, zobaczysz.
-Nie będzie.- pokręcił przecząco głową.
-Wiesz co? Prześpij się. Jeszcze blado wyglądasz.
-Ale będziesz tu?
-Tak.
Szarowłosy udał się do sypialni się kładąc. Mifune pogrzebał w kilku informacjach zawartych na tablicy korkowej swojego chłopaka, aż znalazł to czego szukał..


______________________________________________________

myślałam dzisiaj, że wyjdę z siebie i stanę obok.. na sam początek roku pacjentka od fizyki kazała nam na jutro nauczyć się 5 tematów, bo będzie nas odpytywać o.O masakra!!! i dlatego właśnie teraz rozdzialik!
powiedzcie, która wersja wam bardziej odpowiada? jak piszę w 1 os. czy w 3? ten rozdzialik właśnie jest w 3 os. bo chciałam wiedzieć jaką wersję wolicie żebym dalej pisała...
po prawej stronie mojego bloga jest takie coś jak to co czytam prawda? więc zapraszam was do czytania tamtych oto blogów! ;)
chciałabym wam także do tego polecić blog Maru-chan, która jest nie dość, że dobrą autorką to jeszcze potafiła czytać moje gorzkie żale na gg, więc zapraszam do niej na: http://marulove20.blogspot.com/

piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 11


Gabriel:
Do końca tygodnia czas mijał mi na gadaniu i gotowaniu, więc zbyt dużo nie robiłem. W nocy jednak nie zbyt dobrze zaczęło mi się spać. Fakt iż Aleks leży obok w samych spodniach i do tego czuję jego zapach jak i ciepło bijące od ciała nie był pocieszający, bo bywało, że przez pół nocy leżałem twardy. Modliłem się w duchy, by moje ciało przestało, bo jeszcze nie daj boże to zauważy.. Nie pocieszało mnie także, że gdy moje ciało najchętniej lgnęłoby do niego to on musiał mnie do tego jeszcze kilka razy myć przez moje ręce. Właśnie byłem w wannie i kończył mnie myć, gdy przez przypadek trącił ręką mojego już stojącego członka, a ja spłonąłem czerwienią. On także zaczerwienił się i szybko ulotnił z łazienki. I nagle odechciało mi się z niej wyjść. Boże pewnie teraz myśli, że jestem jakimś napalonym pedałem i tak się wkurzył, że się czerwony zrobił i w tej chwili wypieprza moje rzeczy przez okno. W końcu jednak pozbierałem się i po wytarciu i ubraniu wychyliłem głowę do pokoju. O dziwo Aleks siedział sobie najzwyczajniej na kanapie z magazynem sportowym w ręku. Spojrzałem na niego niepewnie i zacząłem:
-Przepraszam za to, tak mi głupio..- chciałem coś jeszcze powiedzieć właściwie nie wiem co, bo mi przerwał.
-Stary  spoko rozumiem.
-R-Rozumiesz?- zapytałem drżąco, a moje serce zadudniło mocniej o klatkę piersiową.
-No. Rozpiera cię napięcie, a nie masz jak sobie pomóc z powodu obwiązanych rąk. Hehe nie martw się jutro już ci można to zdjąć bo aloes dobrze ci je podreperował. A i pokażę ci odkąd musisz sobie zeszyty przepisywać. Nie było tego dużo, więc nie będziesz miał trudności.
-Uff dzięki.- ucieszyłem się na zmianę tematu i fakt, że nie dowiedział się nic o mojej orientacji.
-W ogóle… Jutro idę z Tamami do kina i wiesz.. nie chcę cię tak tu zostawiać żebyś się nie nudził.. to może zaproś kogoś czy coś? Jakąś dziewczynę, czy kumpla?..
-Spoko.
Jak widać zbyt dużo ogólnie nie rozmawialiśmy. Zazwyczaj każdy miał swój świat i nie przeszkadzaliśmy sobie. Ze względu iż na następny dzień była sobota napisałem Stelli Sms-a żaby wpadła do mnie o 18. Do tego czasu powinienem się uwinąć z zeszytami.
Następnego dnia z rana Aleks zdjął moje opatrunki. Skóra na kostkach ładnie się zrosła i zostały tylko ledwo widoczne ślady. Obiad zrobiłem wcześniej żeby mieć potem więcej czasu. Tak więc po czternastej to już usiadłem przed biurkiem zaczynając od przepisywania matematyki. Zeszło mi do 17:40 i wtedy przypomniałem sobie, że nie powiedziałem przyjaciółce, że nie mieszkam w moim domu. Szybko chwyciłem za telefon i wybrałem jej numer.
=No hej Gabi co jest?
-Gdzie jesteś?
=Właśnie wychodzę z domu, a co?
-Idź do mieszkania Kasuse.
=Co?
-No chodź czekam na ciebie. Pa.
Dwie minuty po  osiemnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłem na dół i przywitałem się z przyjaciółką, by po chwili zabrać ją do pokoju.
-Więc teraz łaskawie wyjaśnisz mi co się dzieje?- zapytała zasiadając na kanapie.
Po krótce opowiedziałem jej moją historię omijając szczegóły związane z moją orientacją na tę chwilę.
-A o co pokłóciłeś się z ojcem, że cię walnął?
-O to, że jestem gejem.- wymruczałem zmęczony podpierając się na ręce, by po chwili poderwać się na równe nogi- To znaczy się..
-Gabiiiś!- rzuciła się na mnie ściskając- Noż czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?- mruknęła robiąc usta w dzióbek- No kurde, ale super!- rozdarła się a mi bębenki zadrgały.
-Ale nikomu ani słowa.- zmroziłem ją wzrokiem.
-Ja Stella Furusawa..- oho zapowiada się na przemowę- przysięgam dochować tajemnicy i działać jedynie na korzyść tego tu oto gejątka.
-Ej!- oburzyłem się na określenie ‘gejątko’.
-No już dobrze dobrze mój ty pysiu z kremem. Tak więc powiedz mi.. wpadł ci jakiś przystojniak w oko? Jakiś super kolo, który śni ci się nocami, że rano budzisz się i musisz sobie pomóc rękoczynem?
Na tą wzmiankę od razu pomyślałem o Aleksie. Przecież to on wywołuje u mnie takie reakcje. No ale w końcu nic dziwnego mam te swoje 17 lat i mój organizm domaga się bliskości innej osoby.
-No Gabi?- ponaglała.
-Nie mam nikogo na oku.
-No nie mów tak.. Takie ciacho jak ty i nie wyrywa żadnej dupy?
-Poczekaj chwilę przyniosę sok.
Już po chwili siedzieliśmy ze szklankami w dłoniach. Stella widocznie nad czymś dumała bo patrzyła się w podłogę i kręciła co jakiś czas nosem wykrzywiając brwi na wszystkie strony.
-Nad czym tak dumasz?- zapytałem łapiąc łyka soku.
-Wiem! Sypiasz z Aleksem!- na jej wypowiedź jedyne co zrobiłem to oplułem się sokiem.
-Słucham?!
-No bo zastanawiałam się, gdzie śpisz czy na kanapie czy coś.. A ty zboczuchu o czym pomyślałeś?- wykrzywiła usta w drwiący uśmieszek.
Zarumieniłem się jak dorodne jabłuszko i mruknąłem nie wyraźnie zaklęcie usuwające denerwujące dziewoje chowając się za szklanką. Jednak nie jestem czarodziejem i musiałem słuchać jak ta turlała się i chichotała. Mój telefon rozdzwonił się rozbrzmiewając piosenką An Cafe – Snow Scene. Sięgnąłem po niego i gdy ujrzałem kto dzwoni zdziwiłem się nie mało..

Ayase:
Z Tooru dobrze nam było i się dogadywaliśmy prawie, że w każdej sprawie. Jednak, gdy zbliżały się u niego jakieś testy to odrywał się od tego świata. Był taki wiecznie zmęczony i dziwnie blady. Za wszelką cenę chciałem się dowiedzieć co mu jest, lecz on zbywał to machnięciem ręki mówiąc, że przecież nic mu nie jest. Nie wiem jak to się stało, ale w ciągu trzech dni schudł i to ze skutkiem dobrze widocznym.
-Tooru co ci jest?- naciskałem, gdy jedliśmy obiad.
-Nic takiego.- mruknął po raz kolejny. Po chwili poderwał się na nogi i popędził do łazienki. Usłyszałem, że wymiotował, więc popędziłem za nim. Przykucnąłem przy nim trzymając jego włosy w górze i odgarniając pojedyncze kosmyki z twarzy.
-Proszę powiedz mi..- wyszeptałem wilgotnym głosem na co on tylko pokręcił głową i ponownie opróżnił żołądek. Zostawiłem go tam i poszedłem do kuchni rozglądając się czy może zjadł coś nieświeżego. Obszedłem także pół domu, aż w sypialni trafiłem na trop. W szufladzie biurka było jakby podwójne dno. Zajrzałem, więc pod warstwę dykty i ujrzałem nic innego jak narkotyki. Pełno foliowych torebeczek z różnymi ziołami. Tego było za wiele. Wziąłem w garść zawartość szuflady i poszedłem do łazienki. Aida pół przytomny opierał się o pralkę. Zacząłem otwierać i wysypywać wszystko do sedesu.
-Nie rób tego! Nie dam sobie bez tego rady!- przeraził się próbując doczołgać i mi przerwać. Wkrótce wszystko zniknęło w kanalizacji.
-Czemu to kurwa zrobiłeś? Wiesz ile ja się namęczyłem żeby je zdobyć, kurwa?!- wrzeszczał na mnie.
-Tak?! To ci potrzebne?! Chcesz się zaćpać?! O nie tak dobrze to nie będzie! Zbieraj się!- szarpnąłem nim z w górę i dociągnąłem do salony, gdzie usadziłem go na kanapie. Wykręciłem numer na taksówkę.
-I po chuj dzwoniłeś po taksówkę?- zapytał patrząc na mnie nieprzytomnie przekrwionymi oczami.
-Jedziesz do szpitala ćpunie.- warknąłem.
Chyba i tak mnie nie zrozumiał. Po pół godzinie byliśmy w szpitalu. Doktor zbadał go i pobrał próbkę krwi, a samego Tooru kazał pielęgniarką ułożyć go w sali 107 na trzecim piętrze. Doktor zaprosił mnie do swojego ga
binetu. 
-Nie będę owijał w bawełnę, jest źle.- spojrzał mi uważnie w oczy- Pański przyjaciel jest świeżym narkomanem, lecz od razu przesadził w dawką. Pozbędziemy się z jego organizmy narkotyków i nic więcej nie możemy zrobić.. Nie mamy pewności, że wpadł w nałóg.. Wiemy tylko, że przez ostatnie kilka dni je zażywał..
-Dobrze doktorze.. A.. jeżeli zaczęłoby się to powtarzać?- zapytałem niepewnie.
-Z takimi dawkami jak on zażywa to cóż.. długo nie pociągnie.
-Dziękuję za pomoc. Dowidzenia.- wyszeptałem i skierowałem się do sali 107.
Na łóżku leżał blady z sińcami pod oczami Aida. Wyglądał jak trup. Siedząc przy nim wykonałem telefon do Gabiego by poinformować go o sytuacji. Chciał do mnie przyjść i posiedzieć ze mną przy Tooru, ale poprosiłem o chwilę dla siebie. Wszystko tak szybko się dzieje.. Aida to świetny chłopak tylko.. nie radzi sobie z niektórymi rzeczami. Miał problemy z nauką i brał.. Przynajmniej do takich wniosków doszedłem. Miał problemy, a ja nie zauważyłem. Po raz kolejny okazałem się bezużytecznym chłopakiem…
Siedziałem tam do 22:00 jednak potem pielęgniarka kazała mi iść do domu się wyspać i coś zjeść. Doczłapałem smętnie do mojego mieszkania. Otworzyłem drzwi mozolnym ruchem i poszedłem od razu do sypialni padając na łóżko. Zmęczony myślami jak i sytuacją z mim chłopakiem w mgnieniu oka odpłynąłem. Śnił mi się koszmar. Tooru miał zapadnięte oczu, kruche ręce, był jak obłąkany.. Wypominał mi, że jestem egoistą, że nie zauważyłem co się z nim dzieje i doprowadziłem go do stanu wręcz śmiertelnego.
Obudziłem się nad ranem zalany potem. Przypominając sobie sen rozpłakałem się z własnej bezsilności..


__________________________________________________________

wiecie, że dzisiaj jest dzień blogów? xd ja nie wiedziałam ale czytanie pierdół takich jak bravo i popcorn robi swoje xd ludu byłam dzisiaj u lekarza! i wiecie co? w poniedziałek ominie mnie rozpoczęcie roku szkolnego ze względu iż idę na badanie tarczycy .. eh jak coś to umrę xd nie no świry... chyba xdd