środa, 12 lutego 2014

Rozdział 21

Gabi:
Obudziłem się z lekkim bólem głowy z początku zastanawiając się czy przypadkiem nie lunatykowałem i nie walnąłem się w coś głową. Ale to była zbyt absurdalna wizja, zwłaszcza, że po chwili przypomniałem sobie wszystko z wczoraj. I ten mój głupi tekst ‘Jakbyś się postarał to objąłbyś nimi całe moje pośladki’. Spłonąłem rumieńcem i schowałem się pod kołdrę. Ah te duże dłonie Kasuse, pewnie są ciepłe i zapewniają bezpieczeństwo. Chciałbym, aby objął mnie od tyłu swoimi szerokimi ramionami i nie puszczał już nigdy więcej.
-Gabi żyjesz?- ktoś szturchnął mnie, a raczej kokon, w którym się ukryłem.
-Jeszcze.
-Oj nie marudź, wstawaj, ogarniaj się, bo nie zdążymy na śniadanie i kucharka znowu będzie nas ganiać i mówić, że mogliśmy wstać wcześniej. No już wstawaj. Rusz te swoje zwłoki, masz być gotowy w góra pięć minut.- oh Ayase też cię lubię, lecz nie w tej chwili.
-No dobra, poczekaj chwilę.
Wskoczyłem pod prysznic, rozczesałem włosy, włożyłem niebieską koszulkę z rękawem do łokcia i ciemne rurki i wyszliśmy. Prawie bym zapomniał..
-Gdzie jest Aleks z Tooru?
-Polazli gdzieś, jakąś godzinę temu.
-I nic nie mówili?
-Nic. Chyba prowadzą jakieś ‘męskie pogaduchy’.
-Aleks i męskie pogaduchy? Nie widzę go w tej roli.
-Zdziwiłbyś się jak wiele o nim nie wiesz.
Dotarliśmy w końcu na stołówkę.
-Pani kucharko dwa razy zestaw na ciepło, dwa zielone jabłka i również dwa razy sok pomarańczowy.- zamówił Ayase.
-Już się robi chłopcy, a gdzie wasi koledzy?
-Zaginęli w akcji.
-To może zrobię im kilka kanapek i dacie im w pokoju? Bo my zamykamy za trzy minutki i aż do obiadu nic nie dostaną.
-Dziękujemy.- uśmiechnąłem się uprzejmie do kobiety.

Aleks:
Już z rana zwlekłem tyłek zarówno swój jak i Tooru i poszliśmy na dach podyskutować. Głównym celem oczywiście jak zwykle było ‘Jak pokazać Gabiemu, że mi na nim zależy i to nie kawał’. Łatwo mogę zostać o to posądzony, no cóż zanim pojawił się obraz pięknego blondynka całowanego przeze mnie, zamiast roznegliżowanej Tamami, dałbym sobie w tamtym okresie rękę uciąć, że nigdy nie poczuję czegoś takiego do drugiego chłopaka. Zostałem wychowany tak, że jakoś nie zbyt miło traktowano osoby homoseksualne, jakikolwiek wątek chociażby w filmie powodował dreszcze obrzydzenia w moich rodzicach.
-I jak ja mam to zrobić? Podejść i nagle ‘wiesz Gabi nie to żeby coś, ale mi się podobasz’, albo odwalę jakąś tandetną kolacyjkę przy świecach i co może jeszcze się oświadczę?!- szarpałem się za włosy już nie mogąc wytrzymać. Blondyn był tak blisko, jednocześnie będąc tak daleko. I siedzimy tu na tym dachu od godziny, gdzie Tooru nie odezwał się jeszcze ani razu.
-Nie możesz go po prostu zabrać na spacer, gdy będzie festiwal ‘Złotego Smoka’? Wieczorem będą fajerwerki, wyciągniesz go do parku, pogadacie i tak dalej?
-Nie mogłeś tego powiedzieć godzinę wcześniej? Nagle mowę odzyskałeś?- zirytowałem się lekko, ale głównie mnie radość rozpierała- Nie zjedliśmy śniadania przez takie siedzenie tu tyle czasu.
-Teraz mi się dopiero przypomniało o tym festiwalu, ciesz się, że w ogóle masz pomysł. A no z tym śniadaniem szkoda, bo burczy mi w brzuchu strasznie.- na potwierdzenie tych słów i mi i jemu zaburczało w brzuchach- Dobra wracamy do pokoju.
Wróciliśmy do pokoju, gdzie na biurku leżał stosik kanapek z sałatą, szynką, serem i ogórkiem, a obok tego stosiku karteczka: „Poszliśmy kupić kimona na festiwal, smacznego”
-No postarali się. Jestem taaaki głodny.
Zasiedliśmy na krzesłach i zaczęliśmy pałaszować nie odzywając się.
-Poszli na zakupy po kimona, a ty masz w ogóle jakieś?- zapytał Tooru.
-Skąd niby miałbym mieć?
-Ja to mam, na wszelki wypadek wziąłem i okazało się, że słusznie.
-Ale pójdziesz ze mną?
-No to zbieraj cztery litery i idziemy, na obiad może się już z chłopakami zabierzemy.

Gabi:
-Widzisz to czerwone ze złotym smokiem? Jakie ładne!
-No, ale do ciebie nie pasuje, czarne to też za ciemne.. – przebierał na wieszakach.
-A ty jakie bierzesz?
-Myślałem nad bordowym z srebrnymi obszyciami. O tam jest!- wziął do koszyka wrzucił znalezisko.
-Eh ja nadal nie wiem…
-Weź ten pistacjowy i kobaltowy. Przymierzysz i zobaczymy.
Podążyliśmy do przymierzalni. Pierwszy kimono założył Ayase, świetnie wyglądał w wybranym przez siebie stroju. Teraz kolej była na mnie. W pistacjowym wyglądałem dość nie wiem czemu, ale po prostu dziwnie, a w kobaltowym wyglądałem blado.
-Ayaaaaaase! I co ja zrobię?
-Poczekaj chwilę.
Nie było do przez jakieś 5 minut, aż w końcu wrócił ze zdobyczą. Było nią białe kimono od dołu przeplatane wzorkiem czarnych kwiatów wijących się do coraz jaśniejszych odcieni. Przymierzyłem i już wiedzieliśmy, że kupię to na pewno. Podeszliśmy do kasy, zapłaciliśmy i udaliśmy się do spaghetterii.

Aleks:
Chodziliśmy po sklepach już sporo czasu, jakoś nic mi się nie spodobało, a Tooru co chwila zabija mnie wzrokiem marudząc jaki to ze mnie wybredny książę. Na wystawie jednego z droższych sklepów zauważyłem to czego szukałem. Kimono czarne z wyhaftowanym od ramienia do pleców czerwono-złotym smokiem.
-Biorę je.
-Wiesz ile to kosztuje?
-Nie obchodzi mnie to, muszę je mieć.
Po przymierzeniu i zapłaceniu stwierdziliśmy, że można by coś lekkiego przekąsić. Tooru dostał sms-a od Ayase, że są w spaghetterii, więc tam się udaliśmy.
-Nic jeszcze nie zamówiliście?- zapytałem widząc, że na stoliku przed nimi nic nie stoi.
-Czekaliśmy na was.- odpowiedział blondyn.
-Ok to co jemy? Za godzinę obiad, więc nie ma co się napychać.
-Po małej porcji spaghetti?
-Jasne. Cztery porcje małego spaghetti poprosimy.- złożyłem zamówienie kelnerce, która pojawiła się w samą porę.
-Co kupiliście pokażcie?- zagadał Tooru.
-Zobaczycie jutro.- Ayase wystawił język- A wy co tam macie w tej reklamówce? I to jeszcze z najdroższego sklepu w galerii?
-Też zobaczycie jutro. A tak w ogóle, o której zaczyna się ten festiwal?- odparłem
-Od 19 bo będzie wiele konkursów, przekąsek i inne atrakcje, że do północy się wybawimy. Ale jest warunek do spełnienia.
-Jaki?
-Trzeba się podobierać w dwójki, rok temu jedna dziewczyna zabłądziła i wyszła poza plac, akurat niedaleko fajerwerków, była w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze i poparzyło jej lewy bok cały. Dlatego teraz po dwie osoby się chodzi, żeby jedna osoba drugiej pomogła.
-A to co w takim razie zrobimy?

-Ja z Tooru, ty z Gabim. Myślę, że zapamiętamy wszyscy ten festiwal na bardzo długo.

_________________________________________________________________
Moje technikum jest jakieś przytyrane.. W ciągu dwóch tygodni 17 testów T_T  
Jeszcze dwa dni i ferie, ale to nie zmienia faktu, że w ciągu tych dwóch dni i tak mam do napisania 3 testy... Nie uczmy się, bądźmy ninja T_T

sobota, 18 stycznia 2014

LIEBSTER AWARD OD CASJEL

1. Ulubiony Film? (może być więcej niż 1 ^^ )
Dary Anioła: Miasto kości, Trzy metry nad niebem i wszystkie części Szybcy i Wściekli
2. Ulubiony zespół/gatunek muzyczny?
Ojoooj zespół? Nie mam ulubionego, bo słucham różnie, raz np SHINEe, później One ok rock itp itd ;) Ogólnie słucham wszystkiego po kolei, że tak to ujmę.
3. Co cię zachęciło do pisania? (chyba każdy o to pyta xd)
Hm własna głowa? O ile tak to mogę nazwać xd Po prostu swoje pomysły i wyobraźnię zaczęłam przelewać na papier/komputer/
4. Koty czy psy?
Raczej koty, chociaż mam dwa psiaki no i chomika ;)
5. Na następne pytanie odpowiesz "nie"? (możesz odpowiedzieć tylko "tak" lub "nie")
Nie
6.Jeśli Pinokio powie, że za chwilę mu nos urośnie, ale mu nie urośnie. To to będzie prawda, czy fałsz?
o,O Fałsz
7.Znasz Jeffa?
Zależy którego :p
8. Pijesz?
Okazjonalnie
9. Palisz?
Nie
10. Narkomania?
Never
11. A może Harry Potter?
O taaak obejrzałam wszystko! Tak wiem Natanek mnie wyśle do piekła T^T xD

I mimo faktu, że mi się nie chce to kilka nominacji przydałoby się dać, z góry przepraszam, jeżeli ktoś z wybranych przeze mnie nie życzy sobie tego ;)


1. http://unforgettablemeeting.blogspot.com/

2. http://czas-lodu-yaoi.blogspot.com/ 
3. http://kamerikan.wordpress.com/
4. http://dwaobliczamilosci.blogspot.com/
5. http://twincest-bill-i-tom.blogspot.com/
6. http://marulove20.blogspot.com/

PYTANIA:

1. Co wolisz bardziej wieś czy miasto?
2. Jeździłaś/eś kiedyś konno?
3. Ulubione ciasto?
4. Ulubiony napój?
5. Ulubiony zapach?
6. Grasz / Grałaś/eś / Słyszałaś/eś o grze Słodki Flirt?
7. Wolisz chomika czy szynszyla?
8. Nosisz okulary?
9. Jaki masz kolor oczu?
10. Zima czy lato?

No dobra jakieś te pytania są ;) 











niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 20


Gabi:
Gdy czerwonowłosy zbliżył się do mnie, zwilżyłem językiem powoli wargi. Spojrzałem na jego męsko wykrojone usta, które kusiły jak żadne inne. Uchyliłem wargi łapiąc odrobinę więcej chłodnego powietrza, a mimo to otoczenie wpływało na mnie wręcz paląco. I nadszedł ten moment. Zetknięcie się warg spowodowało niespodziewany przepływ ciarek wzdłóż kręgosłupa wywołując także łaskotanie w brzuchu, kilka muśnięć gładkich struktur, rozchylenie warg i pogłębienie pocałunku. Czułem, że jakbym teraz otworzył oczy to świat, by zawirował, bo właśnie tak się czułem. Dokładnie czułem jak językiem badał wnętrze moich ust. Chwyciłem się jego karku, by ta chwila trwała wiecznie. Oderwaliśmy się od siebie po nie długim czasie, gdyż nie mogłem złapać oddechu. Aleks miał błyszczące oczy i lekko opuchnięte wargi, których nigdy nie zapomnę. Nastała chwilowo niezręczna cisza, gdy jeden spoglądał na drugiego nawzajem. Jednak przerwał to gwizd nikogo innego jak Kai’a. Pośmialiśmy się trochę w towarzystwie i o wpół do drugiej goście opuścili nasz pokój. Kierowałem ukradkowe spojrzenia na Aleksa, który krzątał się po pokoju i po zabraniu kilku rzeczy poszedł się kąpać. Chłopaki wyrolowali mnie tak, że jako ostatni miałem okazję wskoczyć pod prysznic, po którym od razu udałem się w objęcia Morfeusza.

Aleks:
Tej nocy dużo myślałem, a o czym to nie będę tu się rozpisywał, tylko tak troszkę wyjaśnię, albo i deczko więcej. Doszedłem mianowicie do jednego wniosku ‘CZAS DZIAŁAĆ’. Zastanawiająca nazwa co? Tyle czasu minęło od czasu jak moje uczucia do Gabriela szalały na nie znanych mi wcześniej torach, że postanowiłem zacząć działać. Czy chciałem, czy nie wyszło chyba na to, że lubię swoją płeć, a raczej akurat jednego przedstawiciela tej płci, a i sądzę, że ja także nie jestem mu obojętny. Na tą wycieczkę stworzyłem sobie mały planik:
1.       SPOTKANIE
2.       RANDKA
3.       PRÓBY
4.       WYZNANIE
Pewnie zastanawiające jest ‘spotkanie’, no cóż przecież nie wyskoczę mu nagle ni z gruchy ni z pietruchy od razu z randką. Dalsze punkty myślę, że są zrozumiałe. Miałem zamiar zacząć od razu, więc poszedłem dalej spać, by rano nie wyglądać jak straszydło.
Muszę zapamiętać, by podpytać trochę Ayase o Gabiego, ciekawe czy przyjaciel blondaska mi coś wyjawi, eeehhh czemu ludzie to tak skomplikowane istoty?
Następnego dnia po śniadaniu dorwałem Gabiego na korytarzu jak razem z Ayase i Tooru śmiali się z czegoś, a blondyn do tego żywo gestykulował rękoma.
-Chłopaki czekajcie!- krzyknąłem i po chwili udało mi się ich dogonić- Dzisiejszego wieczora, od 18 mamy mieć wolne, co wy na wspólny wypad?
-No żadnych planów nie mamy co nie?- zapytał Tooru pozostałej dwójki na co oni odkiwali głowam, że niczego jeszcze nie planowali.
-Może do baru, napić się, pogadać, a później skoczymy do galerii obok, mają tam świetnie miejsce z dobrym żarciem.- po chwili namysłu usłyszałem trzy odpowiedzi:
-Jestem za.
-Ja też.
-No można by iść
-No to ustalone! Fakt, że mamy razem jeden pokój ułatwia spotkanie przed wyjściem, ale jakby co bądźcie gotowi na 18.
Do wieczora zostaliśmy wymęczeni wspinaczką po górach, później szybki prysznic i można było wyruszyć na miasto. Znaleźliśmy bardziej ustronny bar ze ścianami do połowy obitymi wylakierowanymi czarnymi deskami, a powyżej nich czerwone ściany. Po lewej stronie był bar z wysokimi krzesłami, a po prawo kilka drewnianych stolików i ławek. Idąc do przodu wchodziło się na mały korytarzyk prowadzący albo do pomieszczenia na wprost, albo na prawo. Obydwa pomieszczenia to były bardziej ustronne stoliki, gdzie można było grupką znajomych pogadać,  tak by inni nie zainteresowali się waszą konwersacją.
Zasiedliśmy w pomieszczeniu na wprost korytarza.
-No dobra Ayase ty to się tak nie rozsiadaj tylko idziesz zamawiać piwo.- oznajmiłem.
-Dlaczego ja?
-Jako jedyny masz ukończoną osiemnastkę.
-Zobaczysz jak będziesz pełnoletni mówili, będzie fajnie mówili.- mruczał pod nosem wstając z ławki.
Zasiedliśmy popijając piwo raz po raz. Doszło do tego, że wypiliśmy po cztery kufle i stwierdziliśmy, że tyle starczy, że czas teraz na żarcie!
Udaliśmy się do galerii, która była nie daleko i zamówiliśmy cztery pudełeczka mixu: kurczak w panierce, frytki, sałatka i sos czosnkowy. Wesoły nastrój nadal nas nie opuszczał, a zwłaszcza Gabrysia. Jego nie wielkich rozmiarów ciało hm dość ochoczo przyjęło taką dawkę piwa i teraz widać wyraźnie, że podchmielony jest i to równo.
-Chłopaki kto jest za wędrówką do kibelka, hehe?- zapytał lekko pijackim tonem.
-Powiem, że nie głupi pomysł.- przytaknął Ayase.
Wyszło na to, że Tooru został sam przy stoliku a my skoczyliśmy do wc. Wszedłem do kabiny załatwiłem swoją potrzebę i poszedłem umyć dłonie. Przy umywalkach stał Gabi.
-Wiesz, że masz duże dłonie?- zapytał przyglądając się badawczo moim dłonią i kręcąc głową na boki.
-Tak i co w związku z tym?
-Jakbyś się postarał to objąłbyś nimi całe moje pośladki.- pisnął po swoim odkryciu w szoku dalej mi się przyglądając.
-Nie marudź chodź już.- wizja objęcia jego kształtnych półkul podobała mi się bardzo, ale nie w takiej sytuacji.
-A to pójdziemy już do ośrodka?- zapytał uwieszając mi się na ramieniu.
-Tak, chodź bo chłopaki czekają.
Nie długo później byliśmy w ośrodku. Gabi jako tako lepiej się czuł i chyba nawet wracał do trzeźwości. Teraz właśnie grał w coś na komórce, gdy nagle zbladł i umknął do łazienki niczym błyskawica. Usłyszałem odgłos wymiotowania. Zmartwiony poszedłem za nim i odgarnąłem mu blond kosmyki z twarzy.
-Już cichutko, spokojnie.- uspokajałem go głaskając po plecach.
Nie długo później torsje ustały. Umył zęby, wymamrotał podziękowanie i zmęczony umknął spać.
Ja sam usiadłem na swoim łóżku i przeczesałem ręką włosy. Aj ten Gabi.. Nawet taki niezdarny i zagubiony przyprawia moje serce o takie akrobacje, o jakich nawet ja sam nie miałem pojęcia.


____________________________________________________________________
Krótko i może dziwnie, ale staram się to odratować.

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 19


Aleks:
Obudziłem się i poczułem przyjemny ciepły ciężar na sobie, że aż nie chciało mi się otwierać oczu. Przycisnąłem dłonią do siebie owe ‘coś’ polegiwujące na mnie. Okazał się tym ‘czymś’ pewien osobnik, a mianowicie Gabriel, którego ujrzałem po uniesieniu powiek. Jeszcze spał. Zastanowiłem się chwilę jak to się stało, że śpimy w takiej pozycji skoro szedłem spać sam i w ogóle..
Pogłaskałem jego blond czuprynkę w przypływie jakiejś troski o tą kruchą istotę. Poczułem gorąco na policzkach jak poruszył się niespokojnie i uchylił powieki patrząc prosto na mnie.
-Um.. Dzień dobry.- mruknął i potarł piąstką oko- Może zacznij spać z pluszakiem, a nie ściskać niewinnych ludzi.- wytknął język podnosząc się do siadu.
-Hah przepraszam, nie bardzo wiem jak to się stało.- podrapałem się zakłopotany po czerwonej czuprynie.
-Było, minęło. Idę zrobić śniadanie!
Po chwili człapał energicznie do kuchni, a jak wyciągnąłem się jak kocur z uśmiechem. Mmm miło było tak pospać. Moglibyśmy częściej tak spać.. STOP! Aleks ogarnij się człowieku! Poklepałem się po gorących policzkach mimo wszystko uśmiechając się lekko. Taaak to miły poranek..
Ayase:
Podśpiewując pod nosem, z rana przekreśliłem kolejny miniony dzień w kalendarzu i w kuchni zjadłem płatki zbożowe. Po porannej toalecie ubrałem na siebie ciuszki szkolne i po poprawieniu umykającego kosmyku mogłem ruszyć do szkoły. Lekcje jak zwykle nudne, chociaż na długiej przerwie z rozpędu wpadli we mnie Gabi z Tooru opowiadając o wycieczce z ich nowym wychowawcą oraz iż przy odrobinie szczęścia i ja mogłem się załapać. Dowiedziałem się, że za dwa tygodnie planowana jest wycieczka czterodniowa do ośrodka w górach, by się zintegrować. Tooru uczepił się mojego ramienia prosząc bym pojechał. No cóż uległem. Po szkole skoczyłem do bankomatu, iż dzisiaj wpłynęła na nie pokaźna sumka od tatuśka na święta. Poszedłem do marketu, by najpierw zrobić jakieś zakupy, iż skończyło się mleko, ser i kawa. Czyż ja nie mówiłem tylko o trzech rzeczach? Bo jakoś tak wyszło, że wyszedłem ze sklepu obładowany dwoma siatami, bo raz wrzuciłem do koszyka pudełko lodów miętowo czekoladowych, paczkę ciastek w pomarańczowej polewie jakby ktoś przyszedł, saszetki z kolorowymi galaretkami, budyń kokosowy, dżem jagodowy, bułeczki maślane i jeszcze wiele innych.. Wiatr siekał mi policzki, gdy wracałem spacerkiem do domu. W pewnym momencie dostałem sms-a. Sięgnąłem do kieszeni spodni wydobywając telefon i odczytując wiadomość od Gabriela, który prosił o spotkanie. Odpisałem, aby wpadł do mnie to przygotuję jakiś deser i pogadamy. To co przygotowałem w domu było hm dziwne, ale.. smaczne. Mianowicie nałożyłem po trzy gałki lodów miętowo czekoladowych do pucharków, a to zostało polane budyniem kokosowym z wiórkami kokosowymi oczywiście na zimno. Dziwnie brzmi, ale smak nie do opisania *.*…
Niedługo później pojawił się blondyn. Musiał mieć jakąś sprawę dość.. hm tajemniczą i co go krępowała, bo jego mina wyrażała lekkie zażenowanie.
-Dobra chodź Gabi do salonu pogadamy.
Gdy znaleźliśmy się w salonie z pucharkami w ręku zacząłem widząc, że blondyn się do tego nie kwapi.
-Więc powiesz mi co cię gryzie?
-Ymn.. Musisz tak prosto z mostu..? Chodzi o to żebyś pomógł mi wymyśleć wymówkę na nadchodzącą nieobecność na lekcjach w piątek.
-Czekaj, czekaj. Nie będzie cię, boo?
-Żeby jechać na tą wycieczkę muszę jeden wieczór dodatkowo popracować..
-Pracujesz?! Serio? Gdzie?
-Czy to istotne?- zaczął nerwowo wykręcać palce nie patrząc mi w oczy.
-Jak mam ci pomóc muszę wiedzieć wszystko.
-Ugh..- przełknął ślinę i spojrzał na mnie niepewnie- Jakiś czas temu podliczyłem ile mi zostało oszczędności jakie zabrałem ze sobą z.. z rodzinnego domu. Wyszło na to, iż to marne grosze, a do tego już nie długo święta. Więc zacząłem szukać w różnych ofertach jednakże nic mi się nie zgrywało ze szkołą i moimi kwalifikacjami..  Jedynie khem właściciel klubu ‘Amour’ mi pomógł i właśnie tam pracuję..- zagryzł dolną wargę patrząc na mnie uważnie.
-W gejowskim klubie? Jesteś kelnerem, czy może barmanem?
-Um.. Tańczę na róże- szepnął nieśmiało.
-Ty?... Serio?... Wow..- zabrakło mi słów.
-Ale proszę nie mów nikomu!- podniósł głos patrząc na mnie prosząco- Nawet Tooru. Proszę. Nikt nie może się dowiedzieć!
-A Aleks?
-On już na pewno nie nie nie nie! Nie może!
-Ok..- przytaknąłem jednak do głowy przyszedł mi ciekawy pomysł, który chciałem zrealizować dwa dni przed wycieczką i tu wcale nie chodziło o wydanie sekretu Gabiego!
Dostałem niespodziewanego mms-a od Tooru. Otworzyłem go i aż zaczerwieniły mi się policzki. Co za głupol! Wysłał mi zdjęcia kajdanek z puszkiem, do których w komplecie była obróżka i kilka słów od niego z obietnicą na udany wieczór..

~Dzień wyjazdu na wycieczkę
Tooru:
Od dobrych dwóch godzin całą gromadką siedzieliśmy na swoich torbach pod budynkiem szkoły. Autokar się spóźniał, a uczniowie wraz z nauczycielami osiągali szczyty irytacji. Jedynie nasza czwórka siedziała spokojnie i pożerała jabłka, które miał ze sobą mój aniołek Ayase. Nowy wychowawca sięgnął po raz kolejny po telefon i zaczął dzwonić po naszego kierowcę. Jak zwykle odpowiedzią było ‘niedługo przyjadę’. Yuichi odsunął się kilka kroków dalej, by dopowiedzieć kilka słów nie dosłyszalnych dla nas. Zaledwie 15 minut później siedzieliśmy wygodnie w autobusie. Ja na miejscu z Aleksem, a przed nami Gabi i Ayase.
Z czerwonowłosym zacząłem przeglądać magazyn sportowy, bo jakoś tak się złożyło, że sporo nas ostatnio na ten temat ominęło. O szkolnej drużynie koszykówki, której kapitanem jest Aleks oczywiście też był artykuł, krótki, ale zawsze jakiś. Czerwonowłosy w pewnym momencie dziwnie drgnął, więc podążyłem za jego wzrokiem. Okazało się, iż jego jeden ze sportowych ulubieńców podczas końcówki jednego z meczy otwarcie przyznał się, że jest gejem. Jego fani nie poczuli wstrętu tylko starali się go wspierać, gdyż byli i tacy co nie akceptowali tego. Podobno jego wyznanie i akceptacja przez innych napędziło go do działania i stara się być jeszcze skuteczniejszym zawodnikiem. Kasuse zawiesił się chwilowo, lecz nie odzywając się nic przeglądał dalej.
Po długich godzinach jazdy, gdzie kark bolał niemiłosiernie, a pośladki prawie, że zesztywniały dojechaliśmy na miejsce. Piękna jak się okazało, już ośnieżona okolica. Ośrodek był dość spory z ofertą pięcioosobowych pokoi dla szkół. Nasza czwórka wywalczyła jeden pokój, a do nas miał dołączyć jeszcze jakiś chłopak imieniem Kai.
Do wieczora byliśmy już najedzeni obiadkiem w stołówce, rozpakowani i nakręceni, by coś porobić, i poznać tajemniczego Kai’a, którego nie mieliśmy okazji jeszcze poznać. No dopóki nie wparował do pokoju jak burza.
-Hejo misiaczki!- zawołał od progu kolorowo włosy, rzucając swoje rzeczy na wolne łóżko- Jestem Kai.
Po przestawieniu się i takich tam pierdołach zasiedliśmy piątką w kółku rozmyślając nad zajęciem na dzisiejszy wieczór.
-Serio nie wiecie?- spojrzał na nas zdziwiony Kai- Zapraszamy jeszcze ze dwa pokoje do nas i gramy w butelkę!
Było nas mniej więcej po równo.. W zasadzie 8 chłopaków i 7 dziewczyn. Nie kojarzyłem połowy z nich, ale szalony współlokator uwielbiał chyba każdego człowieka na ziemi, więc mieliśmy tak właśnie grać i zacieśniać więzy.
-Na co gramy?- pierwszy raz od kilku godzin odezwał się Gabi.
-Na całowane!- pisnęły zgodnie 3 dziewczyny, a z nimi oczywiście nie kto inny jak Kai.
-No to jedziemy.- zatarł ręce, yy chyba Rino.
Z moim chłopakiem cały czas utrzymywałem kontakt wzrokowy, chcąc wiedzieć jaka jest jego reakcja, ale na szczęście wszystko było w porządku i mogliśmy się bawić.
Minęły już dwie godziny, a my nadal graliśmy śmiejąc się w najlepsze. Najciekawsze parka akurat trafiła nam się pod koniec gry..
 Aleks:
Szczęście chciało, że całowałem się tylko z czterema dziewczynami, a jeszcze żadnym chłopakiem. Nie było to coś nadzwyczajnego tylko zabawy na obozie, a później i tak będziemy się wszyscy normalnie mijać w szkole.
-Dobra panie i panowie ostatnia runda.- zarządziłem, bo dochodziła pierwsza w nocy, a jutro z rana mieliśmy być na nogach.
Zakręciłem energicznie butelką. Krążyła dookoła dłuższą chwilę, gdy nagle zatrzymała się przed jedną postacią. Uniosłem wzrok i ponownie ujrzałem błękitne tęczówki, które ostatnimi czasy można, by powiedzieć, że mnie prześladują. Przełknąłem ślinę i zwilżyłem wargi delikatnie przybliżając się do blondyna.
-Wielki finał.- szepnąłem i przybliżyłem się do niego bliżej przymykając oczy…


_______________________________________________

Mruczek- dzięki sister, bez ciebie nie dałabym rady, mam nadzieję, że rozdział nie jest, aż tak zły..